Dyrektorzy finansowi, operacyjni oraz szefowie oddziałów i szefowie marketingu – to oni najczęściej awansują po pandemii na stanowiska prezesów wiodących firm na świecie. Zdecydowana większość, bo 77 proc., menedżerów powoływanych ostatnio na fotel prezesa ma też doświadczenie w pracy w zarządzie – wynika z najnowszej edycji raportu „Route to the top” przygotowanej przez Heidrick & Struggles, którą „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza.
Raport, który podsumowuje wyniki analizy karier 1221 dyrektorów generalnych i prezesów z 27 krajów (w tym po raz pierwszy z Polski), pokazuje pewne zmiany w polityce kadrowej największych firm, w których po pandemii przybyło menedżerów ściągniętych z zewnątrz. O ile wcześniej stanowili oni średnio 29 proc. szefów objętych globalną analizą, o tyle po wybuchu epidemii Covid-19 ten odsetek zwiększył się do 36 proc., natomiast w Europie (gdzie też wcześniej był wyższy) wzrósł do 41 proc.
Nowy model kariery
Przyczyniły się do tego zmiany w 2020 r., gdy aż 63 proc. badanych prezesów na świecie pochodziło spoza firmy. Jednak w ostatnich dwóch latach (gdy wiele spółek dotknęło spowolnienie w gospodarce) udział top menedżerów z zewnątrz zmalał na świecie do 32 proc. Może to oznaczać, że w trudniejszych czasach, gdy firmy starają się ograniczać ryzyko, wolą też przekazać stery sprawdzonej już osobie znającej ich biznes.
Duży udział wewnętrznych awansów może też wynikać ze zmiany modelu kariery prezesa. Jak zaznaczają autorzy raportu, zgodnie z klasycznym wzorem budowania kariery szefami zostają osoby, które aspirują do roli CEO już na wczesnym etapie kariery i mają silną potrzebę zajęcia miejsca za sterami. – Jednak dziś najskuteczniejsi liderzy to ci, którzy nie aspirowali do tej roli. Od samego początku motywowała ich jedynie praca. Kochają to, co robią; robią to, co kochają – twierdzą eksperci Heidrick & Struggles.