W I kw. tego roku w ZUS zarejestrowanych było ponad 1 mln osób prowadzących działalność gospodarczą, którzy płacą składki sami za siebie. To o 3 proc. (29,3 tys.) więcej niż przed rokiem, co pokazuje, że mimo pewnych kłód rzucanych pod nogi samozatrudnieniu jego popularność nie maleje.
Te kłody to obowiązek, od początku tego roku, prowadzenia ewidencji czasu pracy przez samozatrudnionych wykonujących zlecenie dla innej firmy. – To niewątpliwie nowe obciążenie biurokratyczne, ale w praktyce okazało się mniej uciążliwe, niż można było przypuszczać – ocenia Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP. – W każdym razie nie na tyle, by zniechęcić do prowadzenia własnej firmy – dodaje.

Pojawiło się za to sporo czynników zachęcających do pracy na swoim. – Rosną dochody gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, rośnie więc także konsumpcja i popyt na różnego rodzaju usługi – zauważa Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert Konfederacji Lewiatan. – Dla bardziej przedsiębiorczych osób to szansa na zrealizowanie własnych ambicji rozwojowych. Weźmy na przykład usługi informatyczne. Tu pole do popisu jest tak duże, że część osób woli kreatywnie pracować na swoim, niż ograniczyć się do zadań zlecanych przez pracodawcę – mówi Starczewska-Krzysztoszek.
Z danych ZUS wynika, że samozatrudnienie rośnie najszybciej właśnie w usługach IT. W I kw. tego roku wzrost wyniósł 23 proc. rok do roku (do prawie 40 tys.). Mocno przybywa też samozatrudnionych wśród tzw. profesjonalistów (to m.in. prawnicy, księgowi, doradcy ds. zarządzania, reklamy, itp. – wzrost o 10 proc. rok do roku) oraz budowlańców (o 9,4 proc.). Z kolei z Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności za IV kwartał prowadzonych przez GUS wynika, że ubywa samozatrudnionych w handlu i finansach.