– Gdyby polski rynek pracy miał w tej chwili dostęp do dodatkowych 150–200 tys. pracowników z zagranicy, to z pewnością szybko by ich wchłonął – ocenia Michał Wierzchowski, dyrektor sprzedaży agencji zatrudnienia EWL Group, która specjalizuje się w rekrutacji pracowników ze Wschodu. Rekrutuje teraz dla swoich klientów niemal 2,5 tys. cudzoziemców miesięcznie. To o jedną czwartą więcej niż jesienią ub. roku i aż o połowę więcej niż w tym samym okresie 2019 r.
Czytaj więcej
Choć liczba pracowników ze Wschodu bije rekordy, agencje pracy nie są w stanie wypełnić wakatów.
Ten wzrost mógłby być jeszcze większy, gdyby nie problemy ze zdobyciem pracowników z zagranicy. Kilka lat emigracji zarobkowej wydrenowało rynek pracy na Ukrainie, która wciąż jest głównym źródłem imigrantów zarobkowych w Polsce i w Czechach. Instytut Demografii ukraińskiej PAN szacuje, że ok 3–5 milionów Ukraińców pracuje za granicą. O nowych kandydatów do wyjazdu jest tam więc coraz trudniej. Polskie agencje zatrudnienia mówią o tysiącach wakatów, których nie są w stanie zapełnić pracownikami z zagranicy.
Rywale z regionu
Powodem tych problemów jest nie tylko zwiększony popyt na Ukraińców. Według Krzysztofa Inglota,prezesa Personnel Service, nasilający się niedobór pracowników ze Wschodu to w dużej mierze efekt rosnącego odpływu Ukraińców z Polski do sąsiednich państw, które też mocno zabiegają o imigrantów zarobkowych. Ukraińscy pracownicy jadą do Czech, a ostatnio coraz częściej do Niemiec, które przyciągają kilkakrotnie wyższymi stawkami niż w Polsce. Jest to tym łatwiejsze, że niedobór pracowników, na który narzeka coraz więcej pracodawców w Niemczech, sprawia, że władze przymykają tam oko na nielegalnych pracowników z zagranicy.
Jak zwraca uwagę Tomas Bogdevic, dyrektor generalny Gremi Personal, według jej badań dla ponad 80 proc. migrantów zarobkowych z Ukrainy powodem do wyjazdu za granicę są względy ekonomiczne, a Niemcy, Czechy czy Skandynawia są dużo bardziej atrakcyjne finansowo niż Polska. Pomimo ryzyka ewentualnej deportacji Ukraińcy nielegalnie pracują tam na polskich dokumentach. Również Michał Wierzchowski twierdzi, że pracownicy z Ukrainy coraz częściej wybierają pracę w Czechach, gdzie brakuje ok. 350 tys. pracowników, albo w Niemczech, które mogłyby wchłonąć ok. 400 tys. pracowników z zagranicy.