Jednym z głównych aspektów globalizacji, na jakie zwróciła uwagę pandemia, są bardzo wydłużone łańcuchy dostaw. Zamknięcie granic wielu krajów, szczególnie w pierwszych miesiącach od pojawienia się koronawirusa, wprost przełożyło się na problemy z dostępnością komponentów do produkcji w różnych sektorach. Szczególnie odczuły to choćby motoryzacja, producenci elektroniki czy firmy farmaceutyczne. Jakie skutki pandemia przyniosła dla produkcji rolnej i czy wpłynie na łańcuchy dostaw w tym sektorze? Zdaniem ekspertów rolnictwo pokazało swoją siłę.
Wysoka odporność
– Nie ma dziedziny życia, która by nie ucierpiała w skutek pandemii. Dotyczy to także rolnictwa. Oczywiście poszczególne sektory poszkodowane zostały w różnym stopniu. Europejska produkcja rolna ucierpiała przede wszystkim wskutek zamknięcia branży HoReCa. To tam, do hoteli, restauracji trafiało wiele świeżych produktów. Początkowa faza pandemii spowodowała również istotne zakłócenia w transporcie żywności. Ograniczenia w przemieszczaniu, zamknięte granice i lockdown miały wpływ na przepływ towarów, w tym rolniczych – mówi „Rzeczpospolitej” Grzegorz Puda, minister rolnictwa i rozwoju wsi.
– Taka sytuacja zbiegła się w czasie z proponowanymi zamianami w europejskim rolnictwie. Zielony Ład i wszystkie aspekty z tym związane mają doprowadzić do odejścia od maksymalizacji zysku na rzecz rolnictwa zrównoważonego. W ramach tych zmian podniesiony został także problem łańcuchów dostaw. Dostrzeżono wreszcie, że muszą być one skrócone. Chociażby ze względu na marnowanie żywności czy konieczność jej konserwowania. Konsument w Polsce spożywa w ciągu roku ponad 2 kg różnego rodzaju konserwantów, przeciwutleniaczy, emulgatorów, czy wzmacniaczy smaku. Sytuacja powstała w wyniku pandemii tylko potwierdziła słuszność takiego kierunku działań. Wpisuje się to z resztą w ogólną tendencję, w myśl której konsumenci poszukują produktów mało przetworzonych, najchętniej tradycyjnych, wyprodukowanych tuż obok. Tak więc w sposób naturalny te łańcuchy dostaw muszą się zmienić – ocenia Grzegorz Puda.
– Po roku trwania bezprecedensowego kryzysu, jakim bez wątpienia jest pandemia, można powiedzieć, że łańcuchy dostaw w sektorze rolno-spożywczym i sektorach bezpośrednio z nim powiązanych wykazały się bardzo wysoką odpornością. W pierwszym okresie pandemii presja na łańcuchy dostaw była bezprecedensowa – konsumenci robili zakupy żywnościowe na zapas, czasowo zamknięte były granice, utrudnione w dużej mierze przepływ pracowników i transport, a nakładane ograniczenia zatrzymywały całe branże przemysłu i usług. Jednak w tych niezwykle trudnych warunkach puste półki w sklepach były rzadkością – ograniczały się do pojedynczych produktów żywnościowych i w ciągu kilku dni były zapełniane – mówi „Rzeczpospolitej” Michał Koleśnikow, kierownik zespołu analiz sektorowych PKO Banku Polskiego.
– Łańcuch dostaw żywności został potraktowany w kryzysie priorytetowo – szybko przywrócono transport międzynarodowy, zastosowano wyłączenia od niektórych ogólnych reguł przeciwepidemicznych np. dla rolników, kierowców przewożących żywność czy pracowników sezonowych. Branża spożywcza szybko i skutecznie wprowadziła dodatkowe procedury bezpieczeństwa w związku z Covid-19, na wysokości zadania stanęły handel, logistyka i inne branże wspierające sektor rolno-spożywczy – dodaje ekspert.