Import zboża, warzyw i drobiu z Ukrainy niepokoi Polaków, ale możemy zarobić

Otwarcie rynku unijnego dla zboża, warzyw czy drobiu z Ukrainy niepokoi Polaków. Zarobić na tym sąsiedztwie nie będzie łatwo, przetwórstwu będzie łatwiej niż rolnikom.

Publikacja: 12.04.2023 03:00

Import zboża, warzyw i drobiu z Ukrainy niepokoi Polaków, ale możemy zarobić

Foto: Adobe stock

Kryzys zbożowy przypomniał, że tuż za granicą mamy ogromnego producenta rolnego z najlepszymi ziemiami na świecie. Coraz pewniejsze jest przyszłe członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej, potencjał jej rolnictwa już jest wielki, a dofinansowany może być gigantyczny. Co można zrobić, by wykorzystać potencjał sąsiada i zarobić, najlepiej tak, by oba kraje były zadowolone?

Czas zauważyć przewagi

Polska nie może konkurować z Ukrainą w produkcji zboża. Potencjał Ukrainy jest wręcz przytłaczający. Nasz sąsiad ma też lepszy klimat, połowa jego gleb to czarnoziemy, gdy w Polsce to... 1 proc.

– Od dawna mówi się o tym, że Polska nie może wiecznie konkurować modelem taniej produkcji żywności, że potrzeba nam marek. Czas pandemii pokazał, że sprzedaż taniego mięsa do restauracji nie jest dobrym, zrównoważonym modelem na przyszłość. Zwłaszcza że już od lat Ukraina daje sygnały, że chce się integrować, a teraz te procesy są przyspieszone. UE chce pomóc Ukrainie i utrzymuje zerowe cła – mówi Jakub Olipra, starszy ekonomista Credit Agricole. Zakłada on, że Ukraina wkrótce wejdzie w miejsce Polski jako dostarczyciel żywności o dobrym stosunku jakości do ceny. – Co może zrobić Polska – wejść na kolejny odcinek łańcucha dostaw, tworzenia wartości. Do tej pory produkowaliśmy surowiec, a teraz będziemy mieli dostęp do taniego surowca dzięki sąsiedztwu z Ukrainą. My już przeszliśmy tę całą ścieżkę integracji z UE, budowania rynków eksportowych, możemy być dobrym przetwórcą i pośrednikiem w handlu. Z takim modelem sektora rolno-spożywczego mamy do czynienia w Holandii – wskazuje ekonomista.

Prof. Walenty Poczta, ekonomista z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, mówi, że Polska ma potencjał, wymaga on jednak przemyślanej polityki inwestycyjnej, a także zmiany struktury wypłat w funduszach unijnych. – W obrotach handlowych z zagranicą należy wykorzystywać posiadane przewagi. Zamykanie granic w dłuższym okresie nie przynosi korzyści, trzeba także wykorzystać to, co oferuje gospodarka sąsiada, w tym przypadku tanie zboże – mówi profesor. Podkreśla, że rolnictwo polskie nie jest konkurencyjne w zakresie produkcji masowych surowców rolnych z powodu uwarunkowań naturalnych i nadmiernego rozdrobnienia gospodarstw.

Zapytany o nasze przewagi prof. Poczta wskazuje na wysokie marże polskiego przetwórstwa, które przynoszą więcej niż same surowce rolne. W 2020 r. polski eksport rolno-spożywczy stanowił ok. 14 proc. całości polskiego eksportu, a ukraiński – ponad 40 proc. eksportu Ukrainy. Ale polski eksport rolny pod względem wartości był dwa razy większy niż ukraiński. – Polska nie ma zasobów, by być gigantem w sprzedaży surowców rolnych, ale gdy te produkty się efektywnie przetwarza, to zawsze uzyskuje się dodatkowe wartości – mówi prof. Poczta. To wymaga jednak zbudowania spożywczych marek co najmniej europejskich, a tego Polska mimo blisko 20 lat w UE nadal nie wypracowała.

Ważne porty i kolej

Ukraina specjalizuje się dziś w zbożach i roślinach oleistych, ale ma potencjał, by wszędzie, w każdym sektorze produkcji rolnej, mieć wysoką konkurencyjność. Również w produkcji mięsa.

Niepokoje w Polsce są ogromne, mimo absolutnie jasnego poparcia dla wsparcia Ukrainy w czasie wojny z Rosją. – Trudno, żebyśmy nie bronili własnego rynku, gdy konkurencja jet nierówna. Widać, że nawet relatywnie krótki okres otwarcia granic już zaburza funkcjonowanie niektórych rynków – chodzi o zboże, mleczarstwo, drób, maliny, oni są we wszystkim tańsi – zauważa Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. Dodaje, że wielkość importu z Ukrainy warto dostosować do możliwości rynku europejskiego.

Jedno zastrzeżenie jest wspólne dla wszystkich ekspertów: produkty rolno-spożywcze powinny spełniać te same standardy co zboże czy warzywa z Polski i innych krajów UE. Na razie nie ma takich wymagań, a Ukraina może stosować środki ochrony roślin zabronione już w Europie.

– Nie będziemy w stanie rywalizować z Ukrainą na wolumeny produkcji, ale musimy się zastanowić, w jaki sposób próbować jednak skorzystać z postępującego procesu włączania Ukrainy w struktury rynku europejskiego – mówi Grzegorz Rykaczewski. – Rolę Polski można sobie wyobrazić – jako reeksportera. Należy tak rozbudować krajową infrastrukturę, żebyśmy zarabiali na produktach z Ukrainy – zarówno jeśli chodzi o transport poza Europę, jak i do innych państw UE. To ogromne zadanie, by polskie firmy handlowe, transportowe, polskie porty, koleje, centra przeładunkowe zarabiały na transporcie produktów ukraińskich – mówi Rykaczewski. Te inwestycje przydadzą się też do handlu polskimi towarami.

Jeszcze jedna ważna rzec, o której mówią eksperci, to dopłaty bezpośrednie. Dziś utrwalają one rozdrobnioną strukturę gospodarstw, rolnicy nie sprzedają ziemi, by nie stracić dopłat, nawet jeśli nie prowadzą produkcji rolnej. – Polska przesunęła w Planie Strategicznym WPR 2023–2027 maksymalną możliwą kwotę z II na I filar WPR. To spowodowało, że zaplanowano niewiele środków na unowocześnianie produkcji, na rozwój rolnictwa 4.0 – mówi prof. Poczta. Te środki mogłyby poprawić polskie przetwórstwo.

Rolnictwo
Rekordowe pieniądze dla rolników popłyną z UE. Polacy też sięgną po 8,4 mld euro
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rolnictwo
Zła pogoda powoduje, że ceny kawy osiągają rekordowo wysoki poziom
Rolnictwo
Wojskowi w Egipcie zajmą się importem pszenicy z Rosji
Rolnictwo
Kawa na świecie najdroższa od prawie 50 lat. W 2025 r. będzie nadal drożeć
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rolnictwo
Rekordowe straty w uprawach w Rosji. Najgorsza sytuacja od 23 lat