Rz: Jak wspomina pan obchody Święta Niepodległości z dzieciństwa? Czy przed wojną dzień 11 listopada obchodzono bardzo uroczyście?
Wiesław Chrzanowski: Owszem, choć bardziej pamiętam obchody Święta 3 Maja, pewnie dlatego, że była ładniejsza pogoda i rodzice częściej mnie na nie zabierali. Kiedy chodziłem do szkoły powszechnej, to 11 listopada w kościele odbywała się uroczysta msza św. z patriotycznym kazaniem. Nasza szkoła miała wybitną orkiestrę i przy jej akompaniamencie maszerowaliśmy do kościoła. Potem w szkole była akademia i występy artystyczne.
Czy w PRL obchodził pan tę datę, pomimo że oficjalnie 11 listopada nie był świętem państwowym?
Przypomnę tylko, że napięcia związane z obchodami tego święta pojawiały się wcześniej. W 1937 roku, a więc kiedy po raz pierwszy obchodzono to święto, w Teatrze Wielkim siedem uczennic jednej z żeńskich szkół powszechnych nie wstało, gdy orkiestra zagrała „Pierwszą Brygadę”. Skończyło się na tym, że szkoła, do której uczęszczały, straciła uprawnienia. Wszystkie jej uczennice musiały zdawać egzaminy w trybie eksternistycznym. Choć wydarzenie to było incydentalne, to pokazuje, że przed wojną obchody tego święta też nie były bezkonfliktowe.
Ale kiedy zostało zniesione w PRL...