Karta pomoże w odbudowaniu polskości

Andżelika Borys, szefowa Związku Polaków na Białorusi

Publikacja: 23.01.2008 04:00

Rz: Dlaczego Polacy na Białorusi tak się starali o Kartę Polaka?

Andżelika Borys: To dla nas sprawa niesłychanie ważna. Chodziło nam przede wszystkim o ułatwienia w podróżowaniu do Polski, zwłaszcza teraz, gdy Polska znalazła się w strefie Schengen. Ale nie tylko o to. Po tylu latach niedostrzegania naszych problemów, po tylu latach zapominania o nas, Polakach na Wschodzie, chcieliśmy otrzymać satysfakcję moralną. Dzięki uchwaleniu ustawy o Karcie Polaka taką satysfakcję otrzymaliśmy. Czy widać już zainteresowanie kartą?

Zainteresowanie jest ogromne. Ludzie pytają nas albo urzędników w konsulacie. Czekają na koniec marca, kiedy ustawa wejdzie w życie. Zresztą, już widać pierwsze pozytywne skutki wprowadzenia Karty Polaka. Ustawa przewiduje, że aby otrzymać kartę, trzeba znać język polski. Od razu wzrosło więc zainteresowanie nauką polskiego. Tyle razy się zastanawialiśmy, co zrobić, by uczących się polskiego było więcej. Odpowiedź okazała się prosta.

Składając wniosek o przyznanie karty, trzeba wyraźnie określić swoją narodowość. Czy sądzi pani, że Polaków na Białorusi może nieoczekiwanie przybyć?

To niesłychanie ważne, że ludzie chcą się określać jako Polacy – i że chcą udowadniać swoje polskie pochodzenie. Wiem, że wiele osób jeździ nawet do Białegostoku, szpera w archiwach, usiłuje odnaleźć polskie korzenie. Tak robią nawet osoby wysoko postawione w białoruskich władzach. Według oficjalnych danych na Białorusi jest ponad 300 tysięcy Polaków, my sądzimy, że może być nawet milion. Ilu się zgłosi po kartę – trudno powiedzieć.

Reklama
Reklama

Czy Związek Polaków na Białorusi, nieuznawany przez władze, będzie wydawał przewidziane ustawą zaświadczenia potwierdzające „aktywne zaangażowanie w działalność na rzecz języka i kultury polskiej”?

Od trzech lat przychodzą do mnie nasi rodacy, na przykład studenci – i proszą o opinie. Staramy się im pomagać. Jak to będzie wyglądało teraz, nie wiem. Na pewno polskie władze muszą wiedzieć, kto się do nich zgłasza, bo przecież ludzie zachowują się różnie. Jedni działają na rzecz polskości, inni wprost przeciwnie.

Czy nie obawia się pani, że władze białoruskie będą utrudniać przyznawanie Karty Polaka?

Wszystko jest możliwe. Co prawda chodzi o pomoc polskiego rządu dla obywateli białoruskich, ale karta powinna pomagać także w budowaniu naszej tożsamości narodowej. A silna tożsamość polskiej mniejszości może być odbierana jako zagrożenie.

Co by się stało, gdyby doszło do opóźnienia w wydawaniu Karty Polaka?

Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Wszyscy na kartę czekamy.

Rz: Dlaczego Polacy na Białorusi tak się starali o Kartę Polaka?

Andżelika Borys: To dla nas sprawa niesłychanie ważna. Chodziło nam przede wszystkim o ułatwienia w podróżowaniu do Polski, zwłaszcza teraz, gdy Polska znalazła się w strefie Schengen. Ale nie tylko o to. Po tylu latach niedostrzegania naszych problemów, po tylu latach zapominania o nas, Polakach na Wschodzie, chcieliśmy otrzymać satysfakcję moralną. Dzięki uchwaleniu ustawy o Karcie Polaka taką satysfakcję otrzymaliśmy. Czy widać już zainteresowanie kartą?

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama