Po II wojnie światowej władze Czechosłowacji wypędziły trzy miliony Niemców sudeckich, tymczasem Karta, która ma gwarantować przestrzeganie praw człowieka, potwierdza prawo własności, zakaz wywłaszczeń bez odszkodowania i zakazuje wszelkiej dyskryminacji.
– Czechy mają większe powody do obaw niż Polska, bo wypędzeni Niemcy byli przed wojną obywatelami Czechosłowacji – mówi czeski prawnik Jaroslav Sovinski. Jego zdaniem Klaus ma rację, walcząc o gwarancje, nawet jeśli szanse na wywalczenie odszkodowań są minimalne.
Większość ekspertów przekonuje, że Karta nie będzie podstawą do jakichkolwiek roszczeń. Po pierwsze może tylko stać na straży przestrzegania prawa unijnego, a sprawy własności reguluje prawo krajowe. Po drugie prawo nie działa wstecz. Kwietniowy wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) podał jednak w wątpliwość te argumenty.
Sędziowie uznali, że Cypryjczyk, który został wypędzony z północnej części wyspy po tureckiej inwazji w 1974 r., zachował prawo do swojego domu. W efekcie brytyjski obywatel, który kupił nierucho- mość legalnie w oparciu o miejscowe przepisy, musi ją zwrócić właścicielowi.
Doradcy prezydenta Klausa uznali, że to precedens, na który mogą się powołać Niemcy sudeccy. Obawiają się też, że wypędzeni będą krok po kroku tworzyć pozytywną atmosferę wokół swoich roszczeń i zdobywać korzystne dla siebie wyroki w sądach, powołując się na prawa człowieka. Jak tworzyć taką atmosferę, pokazało przemówienie byłego szefa Parlamentu Europejskiego Hansa-Gerta Pötteringa podczas spotkania środowisk wypędzonych w tzw. Dniu Stron Ojczystych w 2007 roku. Pöettering odciął się od roszczeń wypędzonych, ale przywołując słowa Jana Pawła II i zasady ONZ, podkreślał, że nikt nie może być zmuszany do opuszczania miejsca zamieszkania. Dawał też do zrozumienia, że wypędzeni mają prawo traktować opuszczone tereny jako swoje strony ojczyste. Mówił też, że Karta praw podstawowych wprowadzi znaczne zmiany do europejskiej „polityki praw człowieka”.