Jeśli zwycięży Wiktor Janukowycz, szefem rządu nadal przecież pozostanie pani Tymoszenko. Żelazna Julia nie podda się łatwo, wyprowadzić ją z siedziby rządu można będzie tylko siłą. Wybór prezydenta nie oznacza dymisji szefa rządu. Będzie ona możliwa dopiero wówczas, gdy w parlamencie powstanie nowa, dysponująca większością głosów koalicja. Janukowycz może ją budować, pozyskując ludzi z Naszej Ukrainy odchodzącego prezydenta Wiktora Juszczenki lub nawet z Bloku Julii Tymoszenko, osłabionego w przypadku przegranej jego liderki. Ale to potrwa, a pani premier będzie próbowała temu przeciwdziałać. Jeśli jej opór okaże się skuteczny, to Janukowycz spróbuje doprowadzić do rozwiązania Rady Najwyższej, co oznaczałoby kolejną kampanię wyborczą. I kolejne miesiące braku politycznej stabilizacji.

Z kolei wygrana Julii Tymoszenko postawiłaby obecną panią premier przed koniecznością budowania własnej większości parlamentarnej. A przy wciąż bardzo silnej reprezentacji Partii Regionów Janukowycza oraz niechęci sporej części Naszej Ukrainy (Juszczenko Julii Tymoszenko po prostu nie cierpi) oznaczało by to z jej strony spore ustępstwa. I groziłoby mnożeniem stanowisk w rządzie, by pozyskać poparcie polityków. Ukraina stałaby się krajem z rekordową liczbą wicepremierów i ministrów. W końcu żelazna Julia zebrałaby wymaganą większość, ale za- pewne dość słabą i niestabilną. Kraj zmierzałby wielkimi krokami do przedterminowych wyborów parlamentarnych, które stałyby się grą o wszystko.

Tak czy owak kolejna kampania wyborcza i tak się wkrótce rozpocznie – jeszcze w tym roku odbędą się przecież wybory samorządowe. Politycy będą po próbie sił w wyborach prezydenckich. Główni gracze, Janukowycz i Tymoszenko, marzą o zdominowaniu sceny politycznej. Ci zaś, którzy zajęli trzecie i czwarte miejsce – Serhij Tihipko i Arsenij Jaceniuk – będą zabiegali o jak najlepszy start dla swoich nowo tworzonych ugrupowań.

Wielki przegrany tych wyborów, prezydent Juszczenko, będzie z kolei próbował odzyskać to, co stracił. Kampania prezydencka mogła kosztować nawet 1,5 miliarda dolarów. Szefowie firm marketingowych, telewizji i drukarni już zacierają ręce: będą nowe zlecenia. Mnóstwo zleceń.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/koscinski/2010/02/06/od-kampanii-do-kampanii/]Skomentuj[/link][/ramka]