Reklama
Rozwiń
Reklama

Profetyczna książka marnego polityka

Mało jest w historii Polski osób, które tak się rozminęły z powołaniem jak gen. Władysław Sikorski.

Publikacja: 09.07.2010 00:53

Władysław Sikorski, Przyszła wojna, Universitas, Kraków 2010

Władysław Sikorski, Przyszła wojna, Universitas, Kraków 2010

Foto: Fotorzepa

Był on znakomitym żołnierzem, ale fatalnym politykiem. Niestety, niewiele się w życiu nawojował, a dużo napolitykował. W 1920 roku, stojąc na czele 5. Armii, swoim błyskotliwym dowodzeniem w dużej mierze przyczynił się do przepędzenia bolszewików spod Warszawy.

Zapowiadająca się wspaniale kariera zwichnięta została dwa lata później, gdy uczyniono go premierem. Zrodziła się w nim wówczas ambicja, która przekraczała jego możliwości. Już przed wojną jego kontakty z rządem Francji ocierały się o działalność agenturalną, a gdy dzięki paryskim protektorom udało mu się w 1939 roku, po klęsce wrześniowej, przechwycić władzę, do głosu doszły najgorsze cechy jego charakteru. Próżność, dziecinna naiwność, pamiętliwość (sposób, w jaki potraktował we Francji piłsudczyków, do dziś budzi zażenowanie), a przede wszystkim brak samodzielności.

Cat-Mackiewicz nazywał go bluszczem, który nie potrafi prowadzić samodzielnej polityki, oplatając się wokół potężniejszego partnera. Frankofilia, a następnie churchillofilia Sikorskiego rzeczywiście przekraczały granice zdrowego rozsądku.

Nieszczęściem tego człowieka było to, że zamiast armii miał w ręku rząd. Najlepszy dowód to wznowiona właśnie „Przyszła wojna”, znakomita książka napisana przez Sikorskiego w 1934 roku. To dzieło iście profetyczne. Sikorski nie tylko był przekonany, że wojna prędzej czy później wybuchnie. Podkreślał również, że w przeciwieństwie do wielkiej wojny (1914 – 1918) będzie to konflikt szybki, ruchomy, w którym decydującą rolę odegrają jednostki pancerne i lotnictwo.

Książka Sikorskiego została przetłumaczona na wiele języków, była uważnie studiowana i dyskutowana w kołach wojskowych w całej Europie: Francji, Związku Sowieckim, Wielkiej Brytanii czy Niemczech. Wszędzie, tylko nie w Polsce.

Reklama
Reklama

[ramka]Władysław Sikorski, Przyszła wojna, Universitas, Kraków 2010[/ramka]

Był on znakomitym żołnierzem, ale fatalnym politykiem. Niestety, niewiele się w życiu nawojował, a dużo napolitykował. W 1920 roku, stojąc na czele 5. Armii, swoim błyskotliwym dowodzeniem w dużej mierze przyczynił się do przepędzenia bolszewików spod Warszawy.

Zapowiadająca się wspaniale kariera zwichnięta została dwa lata później, gdy uczyniono go premierem. Zrodziła się w nim wówczas ambicja, która przekraczała jego możliwości. Już przed wojną jego kontakty z rządem Francji ocierały się o działalność agenturalną, a gdy dzięki paryskim protektorom udało mu się w 1939 roku, po klęsce wrześniowej, przechwycić władzę, do głosu doszły najgorsze cechy jego charakteru. Próżność, dziecinna naiwność, pamiętliwość (sposób, w jaki potraktował we Francji piłsudczyków, do dziś budzi zażenowanie), a przede wszystkim brak samodzielności.

Reklama
Publicystyka
Stanisław Jędrzejewski: Media publiczne potrzebują nowego ładu
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Projekt ustawy o mediach publicznych na gruzach systemu
Publicystyka
Marek Cichocki: Czy Niemcom w ogóle można ufać?
Publicystyka
Estera Flieger: Konkurs na prezesa IPN wygrał Karol Polejowski, ale to i tak bez znaczenia
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Historyczna przegrana Unii Europejskiej
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama