[b]Rz: Czy pamięta pan dzień, w którym przywieziono pana do Auschwitz?[/b]
[b]Kazimierz Albin:[/b] Oczywiście, tego dnia nie zapomnę do końca życia. 14 czerwca 1940 roku. Było nas 728, przyjechaliśmy z Tarnowa. Na stacji kolejowej Auschwitz skierowano nas na bocznicę. Tam czekali esesmani oraz 30 kapo, których przywieziono z Sachsenhausen.
W łapach pały, pejcze. Lagerführer powiedział: „To jest obóz koncentracyjny. Jako wrogowie Rzeszy zostaliście internowani. Zdrowi mężczyźni przeżyją tu trzy miesiące, księża miesiąc, a Żydzi tydzień”.
[b]Co było dalej?[/b]
12 godzin brutalnego bicia i ganiania po placu. Kazali nam skakać żabką. Miałem wtedy 17 lat, byłem po sześciu miesiącach śledztwa i ciężkich więzieniach...