Do kogo prezes PiS kieruje polityczną ofertę

Lider PiS poważnie kalkuluje odsunięcie Donalda Tuska od władzy po wyborach parlamentarnych

Publikacja: 04.04.2011 21:39

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Rzeczpospolita

Jeżeli będzie bezwzględna konieczność powołania rządu ponadpartyjnego, który miałby ratować kraj przed bankructwem, to PiS poprze taką inicjatywę – zadeklarował Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Newsweeka". Miałby to być gabinet złożony z osób z różnych środowisk, które są "uznanymi autorytetami". – Rząd PO doprowadził do takiej zapaści, że nie wykluczam takiego rozwoju wypadków – uzasadnił.

Słowa prezesa PiS to jasno sformułowana oferta. Do każdego poza Donaldem Tuskiem i osobami, które widzi jako współwinne katastrofy smoleńskiej. Adresatami mogą być SLD, PSL i jakaś część PO, np. ludzie, którzy dziś znajdują się daleko od centrów decyzyjnych partii. Jednocześnie Kaczyński kolejny raz zarzeka się, że nie chce zawiązać sformalizowanej koalicji z Sojuszem. – Całkowicie ją wykluczam. To byłby dowód na to, że władza jest dla nas celem samym w sobie. Przypisywanie mi takich intencji jest jedną z metod zniechęcania do głosowania na PiS – mówi.

 

 

To istota problemu. Mówienie o tej koalicji przed wyborami grozi stratą części głosów. Tego samego boją się liderzy SLD. – Ja się cieszę, że zaczyna ten temat w ogóle zanikać. Ludzie, którzy już rozkładają karty na jakiejś szachownicy władzy, są nieodpowiedzialni, butni, aroganccy – zarzekał się w Polskim Radiu Grzegorz Napieralski. Ale w kilku samorządach funkcjonuje porozumienie lewicy z PiS. Choć obowiązuje uchwała władz partii Kaczyńskiego zakazująca samorządowych koalicji z SLD. Stąd w niektórych miejscach wymyśla się dla tych porozumień inne nazwy.

Przypomnijmy też poparcie, którego kandydat PiS Andrzej Duda udzielił w drugiej turze walki o fotel prezydenta Krakowa Jackowi Majchrowskiemu. To też było pokłosie Smoleńska – Majchrowski zdobył uznanie PiS-owców współpracą przy organizacji uroczystości pogrzebowych Lecha Kaczyńskiego. Z ludowcami PiS konkuruje o głosy na wsi. Robi to ostro, stąd przypuszczenia, że chce całkowicie sprowadzić PSL do parteru, czyli notowań niższych niż 5 proc. Dziś koalicja z ugrupowaniem Waldemara Pawlaka wydaje się być niemożliwa. A jeśli partią będzie rządził Janusz Piechociński, który wprawdzie nie mówi tak jak PiS, ale też zbytnio nie atakuje tej partii? Lub Eugeniusz Kłopotek, który atakuje koalicyjną PO nie gorzej niż opozycja?

Wreszcie zostaje część PO. Wiele osób wskazuje Jarosława Gowina jako ewentualnego partnera PiS. To błąd – Kaczyński źle się o nim wyrażał, a samemu Gowinowi bliżej do PJN niż obecnego PiS.

W "Raporcie o stanie Rzeczypospolitej" autorstwa Kaczyńskiego tylko dwóch polityków PO zostało wymienionych w pozytywnym kontekście: Jan Rokita i Marek Biernacki. Pierwszy jest poza polityką, ale drugi w zeszłej kadencji był wskazywany jako potencjalny lider wewnętrznej opozycji wobec Tuska. A odsunięcie od władzy obecnego premiera jest głównym celem Kaczyńskiego.

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO