Dziś – jak podaje polskieradio.pl, w wywiadzie dla "Gazety Polskiej Codzennie" Pasionek podkreśla:
Nie byłem amerykańskim szpiegiem. (…) Nie kryłem, że odbyło się spotkanie w ambasadzie, a moim rozmówcą był przedstawiciel FBI, który kończył swoją misję w Polsce – i dodaje, że prosił o przekazanie amerykańskiej wiedzy pomocnej w wyjaśnianiu katastrofy. – To nie ja przekazywałem Amerykanom informacje ze śledztwa, tylko swoich rozmówców prosiłem o przekazanie stronie polskiej ewentualnych posiadanych informacji.
Pasionek mówi, że Amerykanie chcieli, by wymiana nastąpiła kanałami służb specjalnych. Ale:
Naczelny prokurator wojskowy zdecydował się na oficjalny wniosek o pomoc prawną do Departamentu Sprawiedliwości USA. Ta oficjalna ścieżka nie przyniosła spodziewanych efektów w postaci oczekiwanych materiałów. (…) Wydaje mi się, że sama materia, o której mówimy, spowodowała, że Amerykanie odmówili przekazania posiadanych materiałów na drodze oficjalnej.
Pasionek przyznaje, że chodziło o zdjęcia satelitarne i nasłuch elektroniczny z momentu katastrofy smoleńskiej (także rozmowy na wieży kontrolnej).