Polko mówi o bezpieczeństwie militarnym naszego kraju:
Od wieków obowiązuje jeszcze jedna zasada: słabemu nikt nie pomoże. Dziś sojusze są trwałe, jutro – papierowe. (...) Po pierwsze musimy mieć własną armię. Ale drugi jest ważniejszy – powinniśmy wreszcie precyzyjnie zdefiniować, jaka ma to być armia, do czego chcemy jej używać, jakie ma zadania w przypadku konfliktu. Niestety, odnoszę wrażenie, że w ostatnich latach nasze wojsko służy tylko realizacji zobowiązań międzynarodowych. Funkcja zapewnienia bezpieczeństwa tu i teraz, budowanie zdolności obrony kraju, zanikają.
Zapytany o krytykę uzawodowienia wojska, odpowiada:
Mieliśmy infrastrukturę, szkolenie, wyposażenie przygotowane dla armii z poboru. Czy panowie coś słyszeli o zakupach umożliwiających nowy system szkolenia? Czy powstały jakieś bazy? Wdrożono systemy szkoleń? Nic takiego nie miało miejsca. Żołnierz nadal dostaje kałasznikowa, mieszka w tych samych koszarach. Wcale nie umie więcej niż ten z poboru. Zawodowi żołnierze weszli w buty poborowych.
Jakiej wielkości powinna być polska armia?