Tomasz Lis: Ja na swoją wiarygodność pracuję 22 lata...

Były naczelny "Faktów", były naczelny "Wprost", który tak był oburzony aferą Rywina – dziś mówi to samo, co jeden z jej bohaterów – ówczesny szef TVP Robert Kwiatkowski – "tyle misji, ile abonamentu"

Publikacja: 20.02.2012 10:36

Tomasz Lis: Ja na swoją wiarygodność pracuję 22 lata...

Foto: W Sieci Opinii

Lis komentuje pluszowego lisa, którego premier Tusk wyciągnął z kieszeni, gdy otrzymał tytuł Człowieka Roku "Wprost":

Premier Tusk zaskoczył mnie swoim sympatycznym gestem. Słowa prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego również były bardzo miłe. 

Pytany przez Kondrada Niklewicza, czy mylił się Janusz Palikot pisząc w "Kulisach Platformy", że Donald Tusk pana nie znosi? 

Nie pytałem Donalda Tuska, czy mnie lubi. To bez znaczenia. Ja szanuję premiera. Premier w zawodowych relacjach ze mną jest absolutnie profesjonalny. Tyle. Reszta to didaskalia.

W wywiadzie opublikowanym przez polskatimes.pl Lis mówi, że to oczywiste, iż Tusk, a nie Palikot miał być Człowiekiem Roku 2011. Palikotowi wróży inną przyszłość:

Dziś perspektywa premierostwa Janusza Palikota wydaje mi się mniej abstrakcyjna niż perspektywa prezydentury Lecha Kaczyńskiego w 1999 r., prezydentury Bronisława Komorowskiego w 2001 r., czy premierostwa Donalda Tuska w czasach, kiedy był marszałkiem Senatu. Dziwne rzeczy się dzieją. Politycy dojrzewają i nagle dostrzegamy w nich coś, czego wcześniej nie widzieliśmy, a oni w sobie czują moc i przeznaczenie, o które ich nie podejrzewaliśmy. Palikot premierem? To może się zdarzyć. Palikot mówi bardzo sensowne rzeczy, np. w temacie wieku emerytalnego, a prywatnie jest bardzo błyskotliwy, ujmujący i ma naprawdę rozległą wiedzę.

"Ja na swoją wiarygodność pracuję 22 lata" – deklaruje też Tomasz Lis. I chwali się oglądalnością ostatniego wydania swojego programu w TVP (ok. 4, 3 mln), w którym zaproszona celebrytka przedstawiana jako pani psycholog posługiwała się pojęciami, których w… psychologii nie ma. Lis jednak uważa, że:

To tylko kwestia wyboru pałki, która się mnie okłada. Gdybym w następny poniedziałek robił program na ten sam temat, to zaprosiłbym tych samych gości. I dziękując paniom Joannie Koroniewskiej i Katarzynie Cichopek za udział w programie, proszę, żeby się nie przejmowały głupimi złośliwościami. Ponad cztery miliony Polaków chciały oglądać nie mnie, ale je. A w ogóle, to powiem szczerze. Guzik mnie obchodzą recenzenci, ja pracuję dla milionów widzów. 

Ale sam Pan powiedział, że jeśli "nie dowiezie 2,5 mln widzów, to program znika z anteny." 

A to jest zupełnie inna historia. Robię program, który ma mieć oglądalność, ale i ma być misyjny. Jak ściągalność abonamentu spada do 10-15 proc., to nawet misja musi na siebie zarabiać. Gdyby ściągalność abonamentu wynosiła 100 proc., to i w moim programie byłoby 100 proc. misji.

Lis twierdzi, że został zwolniony bo nie chciał sprzedać wydawcy "Wprost" jednej czwartej swojego nowego portalu. I zaznacza:

Jeśli idę gdzieś do pracy, to robię solidny research swojego pracodawcy i miejsca pracy. Z researchu wynikało, że praca powyżej roku z tym wydawcą okazać się może nie cudem, ale czymś w tych okolicach. Ja podjechałem prawie pod dwa lata. Projekt został wykonany. Pismo, które tonęło zostało uratowane (…) podnieśliśmy sprzedaż o 2/3.

Nie zabolało kiedy Janina Paradowska, mimo że chwaliła "Wprost", określiła tygodnik polityczną "Vivą"? 

Nie, bo "Wprost" było pismem, które się dobrze czytało, nawet dla osób które nazywały je polityczną "Vivą". Nie zamierzam się obrażać i odwdzięczać mówiąc, że "Polityka" przypomina pismo "Mówią Wieki". “Polityka" to bardzo ciekawe pismo, które czytam od 35 lat i będę czytał nadal. 

Tomasza Lisa "ujęło", że najbliźśli współpracownicy postanowili odejść wraz nim. "To naprawdę wzruszające. Jestem im wdzięczny" – mówi, ale…

Żadna z tych osób nie będzie pracować w nowym portalu, który współtworzę. 

Znalazł im pan gdzieś indziej pracę? 

Proszę o następne pytanie.

 

Tymczasem Michał Lisiecki, prezes Platformy Mediowej Point Group SA. dementuje informacje Tomasza Lisa, które określa jako "pełne emocji i błędnych wniosków osobiste opinie", a które "w fałszywym świetle przedstawiają powody, dla których przestał być naczelnym", jakim miał być konflikt interesów związanych z portalem. I zaznacza

Pan Tomasz Lis realizował uzgodnioną z wydawcą i Radą Nadzorczą linię programową tygodnika »Wprost«, korzystając ze wszelkich swobód przynależnych redaktorowi naczelnemu. Przez prawie dwa lata, pracując wspólnie ze stabilnym zespołem redakcyjnym i menedżerskim, nie zgłaszał wydawcy zastrzeżeń, w szczególności dotyczących standardów uprawiania obiektywnego dziennikarstwa. Nie wypowiedział również żadnych wiążących go umów, co - nie należy wątpić - miałoby miejsce w przypadku ich naruszania ze strony pracodawcy.

W opinii Zarządu, Pan Tomasz Lis wykorzystuje obecnie publikacje prasowe po to, by wykreować pewien spektakl, w którym jako wydawca nie zamierzamy brać udziału. Oceniamy, że wywiady prasowe udzielane przez Pana Tomasza Lisa mają służyć tylko i wyłącznie promocji przedsięwzięcia, którego jest wiodącym udziałowcem.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości