Poeta podkreśla, że sam nie wziął udziału w marszu z powodów zdrowotnych, ale był tam reprezentowany przez żonę i przyjaciół:
A jeśli ja byłem tak reprezentowany, to zakładam, że także dziesiątki, nawet setki tysięcy Polaków było tam reprezentowanych przez tych, którzy poszli. Był to więc marsz nie stutysięczny, ale milionowy. I on, w moim rozumieniu, był czymś więcej niż marszem w obronie Telewizji Trwam, w obronie wolnych mediów, w obronie wolności słowa, nawet w obronie suwerenności Polski. On był zapowiedzią sprawy znacznie poważniejszej.
Czego konkretnie?
Wielkiego rokoszu. Kiedyś mieliśmy w Polsce rokosze szlacheckie, to się zaczęło od XVI wieku. Teraz to będzie wielki rokosz ludowy, ponieważ lud polski przejął ideały polskiej szlachty. To będzie rokosz skierowany przeciwko nieudolnym, zdeprawowanym, a nade wszystko obojętnym, bo to obojętność jest tutaj najważniejsza, władcom obecnej Polski. Przeciwko tym, którzy Polską pomiatają, którzy ją poniżają, którzy ją ośmieszają. Bo tak dłużej być nie może. To się skończy, jeśli oni się nie opamiętają, wielkim rokoszem, których ich zdmuchnie.
Rymkiewicz odnosi się także do stanowiska władzy, która słowa „rokosz” używa w formie szyderczej: