Poszanowanie prawdy – to, jak mówi jego syn, przekazał Rotmistrz swoim własnym dzieciom
Konrad Piasecki z RMF FM pyta z jego syna, Andrzeja, czy był taki moment, kiedy pan sobie uświadomił, że jest synem człowieka legendy i człowieka, który kiedyś będzie narodowym bohaterem?
Na pewno był. W momencie, kiedy mama zaczęła mieć takie momenty, że narzekała: „Dlaczego on to zrobił?”, „Dlaczego on się tak poświęcił?”. Ja zawsze mówiłem: „Mamo, zobaczysz, że on wyjdzie z cienia. On sam, już nas nawet może nie być, wyjdzie z cienia i będzie o nim głośno”. I tak się stało.
Na ile pan zdołał poznać własnego ojca? Na ile było tak, że on był taką postacią – przez walkę, przez konspirację – odległą i zawsze nieobecną?
Siedem lat byliśmy na Kresach i ona nam zaszczepił pewne rzeczy, które tak, jakby przewidywał, że kiedyś jego zabraknie, i że nam się to przyda. Poszanowanie prawdy na przykład. Ja dostałem klapsa pierwszy raz, kiedy skłamałem, że zjadłem owsiankę, a ja ją wydałem myszom do nory. Do dziś pamiętam to lanie, a to było jedyne.