Ten dzień w Sejmie zaczął się dla Jarosława Gowina od sukcesu, gdy ustawę otwierającą dostęp do 49 zawodów poparła w debacie większość klubów. Ale minister sprawiedliwości nie może być spokojny o los swego sztandarowego projektu. Podczas wystąpień części posłów przekonujących, których to zawodów nie wolno deregulować, widać było, jak skutecznie działa lobbing poszczególnych środowisk. Dobrym pomysłem wydaje się więc być zapowiadane powołanie nadzwyczajnej komisji, by zajęła się projektem.
Później zaczął się czarny czwartek Gowina. Klub PO poparł obywatelski projekt ustawy, który ma zablokować reorganizację sądów jego autorstwa. Część posłów tej partii nie wątpi, że taki obrót sprawy to dla ministra niemały kłopot. Zarazem część sądzi, że podpisał on kontrowersyjne rozporządzenie za zgodą Donalda Tuska. – Premier ograł Gowina. Gowin ma dziś wszystkich przeciwko sobie, łącznie z własnym klubem – mówi polityk PO. – Ale premier ostatecznie pewnie go uratuje. Można przeciągać prace w komisji, potem w Senacie.
PSL jest zdeterminowane, by prace nad ustawą obywatelską przebiegły teraz błyskawicznie. Tak, by zdążyć ją uchwalić do końca roku i tym samym zablokować rozporządzenie Gowina (ma wejść w życie od stycznia). Jak wynika z informacji „Rz", porozumieli się w tej sprawie z Ryszardem Kaliszem z SLD, szefem Sejmowej Komisji Sprawiedliwości, do której trafi ustawa. Komisja ma się nią zająć już w przyszłym tygodniu.
Ludowcy z jednej strony cieszą się, że PO nagle zmieniła zdanie i poparła obywatelski projekt, z drugiej doszukują się w tym podstępu. Spekulują, że może chodzić o przeciągnięcie prac do momentu decyzji Trybunału Konstytucyjnego (bada przepisy, na mocy których minister decyduje o likwidacji sądów). Jeśli ta będzie dla ludowców niekorzystna, wybije im z rąk ważny argument.
Ludowcy przypominają, że Tusk zlekceważył list Waldemara Pawlaka z sugestią, by to Rada Ministrów uchyliła rozporządzenie Gowina. Lider PSL podkreślał wczoraj, że sprawa małych sądów nigdy nawet nie stanęła na posiedzeniu rządu. – Minister Gowin postawił na swoim, a myślę, że nawet w klubie PO nie miał dogadanego tego rozstrzygnięcia – stwierdził.