Kurs na wcześniejsze wybory?

Tusk wypycha z PO konserwatystów, przygotowując grunt pod przyszłą koalicję z SLD.

Publikacja: 12.05.2013 20:57

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Władze PO, wracając do forsowania liberalnego projektu ustawy o związkach partnerskich, idą na ostre zwarcie z konserwatystami. Donald Tusk miał zagrozić, że kto nie poprze „umowy partnerskiej”, będzie „automatycznie wykluczony”.

Tymczasem John Godson, znany poseł, zapewnia, że jego dni w PO są policzone. Jak wynika z informacji „Rz”, choć Godson nie ustalał wcześniej swej groźby z konserwatystami z PO, ci, dowiedziawszy się, jak ostro postawił sprawę, udzielili mu poparcia. Wprost poparł go na blogu konserwatywny senator PO Jan Filip Libicki.
Dlaczego więc kilka dni po wyrzuceniu z rządu Jarosława Gowina premier idzie na zwarcie z konserwatystami?

W Sejmie w kuluarowych rozmowach posłowie rysują dwa scenariusze.
Pierwszy zakłada szykowanie gruntu pod koalicję z SLD Leszka Millera. Jeszcze w tej kadencji ub po wyborach.
– Miller i Tusk mają wspólny cel – mówi „Rz” polityk PO. – I dla Platformy, i dla SLD największym zagrożeniem jest Janusz Palikot razem z Aleksandrem Kwaśniewskim. PO i SLD mają interes w tym, by podzielić się elektoratem Palikota. To oznacza, że Tusk musi przesunąć Platformę w lewo. A nic lepiej nie będzie uwiarygadniać tej zmiany, jak przyjęcie ustawy o związkach partnerskich.

Konserwatywni posłowie PO idą dalej: – Jeśli Tusk dogada się z Millerem, musi się nas pozbyć – mówi „Rz” jeden z nich.

Donald Tusk z pewnością wie, że konserwatyści nie zgodzą się na bliższą współpracę z lewicą ani na skręt w lewo. Równocześnie jest świadom, że nie ma szans na walkę z PiS o to, kto jest bardziej prawicowy. – Dłużej niż pięć lat nie da się nie iść ani w lewo, ani w prawo. Sprawy takie jak in vitro czy związki partnerskie wymagają jakiejś decyzji, określenia się. Premier musi coś wybrać – zwracają uwagę nasi rozmówcy.

Donald Tusk z pewnością wyciągnął wnioski z lekcji, jakiej Zbigniew Ziobro udzielił Jarosławowi Kaczyńskiemu w 2011 r. Jeśli podejrzewa się kogoś o nielojalność, lepiej go wyrzucić przed wyborami, a nie po nich.

Wiele wskazuje na to, że proces pozbywania się konserwatystów z Platformy właśnie się rozpoczął. Jeśli wiązałoby się to z utratą większości w parlamencie, w którym PO z PSL mają większość zaledwie sześciu głosów, tym bardziej pchałoby to Tuska w objęcia Leszka Millera. PO mogłaby ewentualnie przechwycić kilku posłów z Ruchu Palikota, którzy są coraz bardziej zaniepokojeni słabymi sondażami tej partii.

Drugi kreślony w Sejmie scenariusz zakłada, że premier dąży do przedterminowych wyborów. Zwolennicy tej tezy argumentują, że Donald Tusk ma mieć świadomość nieuchronnego spadku w sondażach. Dziś PO idzie z PiS łeb w łeb, ryzykując wcześniejsze wybory, premier może postawić wszystko na jedną kartę i wygrać. Nawet gdyby zajął drugie miejsce, ze względu na ograniczoną zdolność koalicyjną PiS, i tak Tusk wróciłby na fotel premiera.

Zdaniem zwolenników tego scenariusza Platformie bardziej opłaca się iść do wyborów dziś, by później mieć przed sobą cztery lata rządów, niż ryzykować dalszy spadek w sondażach, który za dwa lata może całkowicie przekreślić szanse tej partii.
Słabością tej tezy jest konieczność przekonania do wcześniejszych wyborów PiS-u, bo bez jego głosów Sejm nie może skrócić kadencji. PiS już wysyła sygnały, że nie jest zainteresowane wcześniejszymi wyborami, bo to, co szkodzi PO, jest szansą dla partii Jarosława Kaczyńskiego.

I choć scenariusz wcześniejszych wyborów wydaje się mniej prawdopodobny, premierowi i tak opłacałoby się iść do wyborów już bez konserwatystów.

Władze PO, wracając do forsowania liberalnego projektu ustawy o związkach partnerskich, idą na ostre zwarcie z konserwatystami. Donald Tusk miał zagrozić, że kto nie poprze „umowy partnerskiej”, będzie „automatycznie wykluczony”.

Tymczasem John Godson, znany poseł, zapewnia, że jego dni w PO są policzone. Jak wynika z informacji „Rz”, choć Godson nie ustalał wcześniej swej groźby z konserwatystami z PO, ci, dowiedziawszy się, jak ostro postawił sprawę, udzielili mu poparcia. Wprost poparł go na blogu konserwatywny senator PO Jan Filip Libicki.
Dlaczego więc kilka dni po wyrzuceniu z rządu Jarosława Gowina premier idzie na zwarcie z konserwatystami?

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości