Reklama

Wielki Brat, czyli zwycięstwo terroryzmu

Inwigilacja prowadzona przez NSA oznacza sukces terrorystów - twierdzi publicysta Wall Street Journal

Publikacja: 19.06.2013 18:13

Wielki Brat, czyli zwycięstwo terroryzmu

Foto: AFP

Choć trudno powiedzieć, że była to niespodzianka, to tzw. "afera Snowdena" i informacje o tym, jak rząd USA szpieguje swoich (i nieswoich) obywateli sprawiła, że społeczeństwo uświadomiło sobie skalę (totalną) tego, jak głęboko w życie każdego z nas może sięgać państwo. I choć najwięcej uwagi poświęca się ostatnio temu, czy sprawca przecieku jest chińskim agentem czy tylko "pożytecznym idiotą", to nie brakuje jednak ważnych głosów w debacie nad odwiecznym dylematem: bezpieczeństwo czy wolność. Problem w bardzo trafny sposób opisuje publicysta Wall Street Journal Al Lewis. Lewis zauważa, że w broniąc się przed terroryzmem, zachód doprowadził do jego zwycięstwa.

Oto jak naprawdę działa terroryzm: morduje się ludzi na oczach telewidzów i obserwuje, jak naród, który chlubi się wolnością, sam się potem zniewala.

Służby na lotniskach zaczynają obmacywać nasze miejsca intymne i skanować nas urządzeniami, które widzą przez ubrania. Kamery monitoringu pojawiają się na każdym kroku. Tajniacy w Waszyngtonie instalują ogromny program inwigilacji w internecie i otrzymują tajne pozwolenia, by sprawdzać billingi wszystkich obywateli. Raz rozpoczęty proces nie może być już zatrzymany.

- pisze Lewis. I przypomina słowa prezydenta Obamy, który przed wyborami chętnie deklarował swoje liberalne skłonności, które po objęciu władzy dziwnie mu przeszły.

W 2007 roku, kandydat Barack Obama zwracał się przeciwko "fałszywemu wyborowi między wolnościami, które kochamy, a bezpieczeństwem, które zapewniamy" (...) Czy prezydent Obama wie coś, czego nie wiedział Senator Obama? A może do korozji praw obywatelskich doszło samoistnie, niezależnie od żadnego wybranego lidera.

Reklama
Reklama

Lewisa zastanawia równiez bardzo słaba reakcja społeczna na upublicznienie programu inwigilacji.

Niektórzy ludzie nie są tym zaniepokojeni, mówiąc, że nie mają nic do ukrycia. Ale nie mają racji myśląc, że to normalne, że rząd monitoruje życie praworządnych obywateli. (...) Inni po prostu czują się bezradni wobec autorytarnych ingerencji w prywatność, dokonywanych przez wielkie państwo czy wielkie korporacje

Konkluzja publicysty jest jednoznaczna

To tak, jakby terroryści zdołali odpalić "brudną bombę", która zamiast fali promieniowania, powoli rozsiewa falę tyranii.

Choć trudno powiedzieć, że była to niespodzianka, to tzw. "afera Snowdena" i informacje o tym, jak rząd USA szpieguje swoich (i nieswoich) obywateli sprawiła, że społeczeństwo uświadomiło sobie skalę (totalną) tego, jak głęboko w życie każdego z nas może sięgać państwo. I choć najwięcej uwagi poświęca się ostatnio temu, czy sprawca przecieku jest chińskim agentem czy tylko "pożytecznym idiotą", to nie brakuje jednak ważnych głosów w debacie nad odwiecznym dylematem: bezpieczeństwo czy wolność. Problem w bardzo trafny sposób opisuje publicysta Wall Street Journal Al Lewis. Lewis zauważa, że w broniąc się przed terroryzmem, zachód doprowadził do jego zwycięstwa.

Reklama
Publicystyka
Estera Flieger: Nie straszmy wojną, ale też nie lekceważmy sytuacji
Publicystyka
Marek Kozubal: Sabotaże i ataki. Skąd to wzmożenie działań rosyjskich służb i co planuje Putin?
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Donald Trump chce, by armia USA podjęła walkę z woke na ulicach miast?
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Demokraci znaleźli sposób na Donalda Trumpa
Publicystyka
Piotr Buras: Umowa z Mercosurem to strategiczny wybór Europy
Reklama
Reklama