W Budapeszcie niespodzianki nie było.  Podpisano pięć umów węgiersko-rosyjskich, z których żadna nie była szczególnie ważna. Najważniejsze było oczywiście to, że Władimir Putin otrzymał w stolicy państwa członkowskiego UE i NATO mównicę, z której mógł gromić Ukraińców i stawiać warunki. Tego właśnie potrzebował – jak wyliczyli węgierscy dziennikarze, wyluzowany i zadowolony Putin mówił dwa razy dłużej niż Orbán.

Węgierski premier został z piętnem polityka łamiącego zarówno własne zasady sprzed lat, jak i słabą jedność regionu. Podczas pierwszej wizyty po wygranych wyborach mówił u boku Donalda Tuska w Warszawie o konieczności utrzymania wspólnej strategii energetycznej Europy Środkowej. Dzisiaj znów przybywa do Warszawy i ciekawe, jak tym razem wytłumaczy Ewie Kopacz rozbieżności między ową deklaracją i faktycznym energetycznym uzależnieniem się Węgier od Rosji. A także to, że jakoby nie będzie to miało żadnego wpływu na politykę Budapesztu.

To, co we wtorek stało się w węgierskiej stolicy, niestety coraz wyraźniej potwierdza rozjeżdżanie się strategicznych wizji Polski i pozostałych państw „wyszehradzkich". Słowacki premier Robert Fico jest jeszcze większym niż Viktor Orbán entuzjastą współpracy z Rosją. Miłośnikiem Moskwy okazuje się prezydent Czech Miloš Zeman (choć premier Sobotka zachowuje większą wstrzemięźliwość). Po rozmowach Putina w Budapeszcie wielkie zadowolenie wyraził marszałek czeskiego parlamentu Jan Hamáček, który „nie widzi, by miało to zagrażać wspólnej polityce UE wobec Rosji".

Nie dość, że Grupa Wyszehradzka niebezpiecznie redukuje się do regionalnego klubu dyskusyjnego i forum załatwiania praktycznych spraw w Brukseli, to jeszcze rośnie mu z wolna konkurencja w postaci następnej europejskiej „figury geometrycznej". Mowa o tzw. trójkącie sławkowskim, czyli powołaniu formy współpracy Czech, Słowacji i Austrii (a pamiętajmy, że Putin odwiedził Wiedeń już rok przed Budapesztem).

Z czasem mogą do tej grupy dołączyć Węgry (na razie izolowane z powodów ideologicznych), a może i Słowenia. Polska z kulawą grupą V4 zostałaby na bocznym torze.