Reklama

Napięcie między Chinami a Japonią nie maleje. „Czy osioł kopnął premier w głowę?”

Po tym jak premier Japonii Sanae Takaichi na forum japońskiego parlamentu stwierdziła, że chiński atak na Tajwan mógłby wywołać militarną reakcję Tokio, szefową japońskiego rządu ostro skrytykowały chińskie media państwowe.

Publikacja: 12.11.2025 09:27

Sanae Takaichi

Sanae Takaichi

Foto: REUTERS/Evelyn Hockstein

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jak brzmiała wypowiedź japońskiej premier, która doprowadziła do napięcia w relacjach z Chinami?
  • Jak reakcja chińskiego dyplomaty wpłynęła na relacje między Pekinem a Tokio?
  • Kto domaga się wydalenia chińskiego konsula generalnego z Osaki?

Tajwan, który od 1949 roku jest de facto niezależnym od Chin państwem, choć nigdy formalnie nie ogłosił niepodległości (władze w Pekinie uważają to za czerwoną linię, której przekroczenie wymagałoby podjęcia przez Chiny interwencji wojskowej), jest uważany przez komunistyczne władze Państwa Środka za zbuntowaną prowincję i integralną część Chin. Pekin podkreśla, że dąży do pokojowego zjednoczenia z Tajwanem, ale jednocześnie nigdy nie wyrzekł się siły, jako metody przywrócenia suwerenności nad wyspą. Pod koniec października Peng Qing'en, rzecznik chińskiego Biura ds. Tajwanu na konferencji prasowej w Pekinie, mówił otwarcie o tym, że Chiny mogą użyć siły przeciw Tajwanowi. 

MSZ Tajwanu reaguje na słowa chińskiego konsula generalnego po słowach premier Japonii Sanae Takaichi

Takaichi mówiła 7 listopada w parlamencie, że atak Chin na Tajwan stworzyłby sytuację „zagrażającą przetrwaniu Japonii”. Wcześniej Takaichi spotkała się z przedstawicielem Tajwanu (Lin Hsin-I) na szczycie ASEAN w Seulu, co spotkało się z niezadowoleniem Chin.

Czytaj więcej

Nieoficjalnie: Tajna misja szefa FBI w Chinach. Nikt o niej nie informował

Po tej wypowiedzi chiński konsul generalny w Osace Xue Jian umieścił w serwisie X wpis, w którym link do artykułu ze słowami japońskiej premier opatrzył komentarzem: „Nie mamy innego wyboru, jak tylko odciąć tę plugawą szyję, która zaatakowała nas bez chwili wahania. Czy jesteście gotowi?”. Wpis został już usunięty, a japoński MSZ i japońska ambasada w Chinach zaprotestowały w tej sprawie. W Japonii pojawiły się wezwania do wydalenia chińskiego dyplomaty z kraju.

Reklama
Reklama

Takayuki Kobayashi, czołowy polityk japońskiej partii rządzącej, wezwał japoński rząd do wydalenia Xue, jeśli Pekin „nie rozwiąże sytuacji”. O wydalenie chińskiego dyplomaty zaapelował też opozycyjny parlamentarzysta Kenta Izumi.

Chiński nadawca publiczny CCTV ocenił we wtorek, że japońska premier „przekroczyła granicę”, a jej wypowiedź miała „skrajnie złośliwy charakter”

W sprawie głos zabrał także szef MSZ Tajwanu Lin Chia-lung, który na środowej konferencji prasowej ostrzegał, że wypowiedzi Xue mogą doprowadzić do ożywienia antyjapońskich nastrojów wśród Chińczyków. – Jeśli sprawa nie zostanie odpowiednio załatwiona, wówczas może znacząco eskalować. Nie można traktować tego jako odizolowanego przypadku lub uwagi o charakterze osobistym – stwierdził. 

Mimo że wpis konsula zniknął z sieci, a Takaichi oświadczyła, że powstrzyma się przed formułowaniem takich wypowiedzi na temat potencjalnego ataku Chin na Tajwan, napięcie między Pekinem a Tokio nie spada. We wtorek na japońską premier spadła fala krytyki ze strony chińskich mediów państwowych. 

Chiński nadawca publiczny porównuje słowa premier Japonii do zagrożenia, jakim była inwazja Japonii na Mandżurię

Chiński nadawca publiczny CCTV ocenił we wtorek, że japońska premier „przekroczyła granicę”, a jej wypowiedź miała „skrajnie złośliwy charakter”. Z kolei na powiązanym z CCTV koncie Yuyuan Tantian w serwisie WeChat Takaichi została określona mianem wichrzycielki (zastosowano tu grę słów wykorzystującą brzmienie nazwiska rodowego japońskiej premier w języku chińskim). 

„Czy osioł kopnął ją w głowę?” – czytamy na kanale Yuyuan Tantian w serwisie WeChat. „Jeśli Takaichi będzie dalej szerzyć swoje brednie, może za to zapłacić!” – głosi wpis. 

Reklama
Reklama

CCTV porównała też wypowiedź Takaichi z sytuacją „zagrażającą bezpieczeństwu” Chin podobną do tej, jaką była inwazja japońskiej Armii Kwantuńskiej na Mandżurię z 1931 roku. 

W przeszłości premierzy Japonii unikali wspominania o Tajwanie, zachowując strategiczną niejednoznaczność w zakresie tego, czy Japonia wsparłaby militarnie Tajwan, w przypadku inwazji Państwa Środka. 

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jak brzmiała wypowiedź japońskiej premier, która doprowadziła do napięcia w relacjach z Chinami?
  • Jak reakcja chińskiego dyplomaty wpłynęła na relacje między Pekinem a Tokio?
  • Kto domaga się wydalenia chińskiego konsula generalnego z Osaki?
Pozostało jeszcze 93% artykułu

Tajwan, który od 1949 roku jest de facto niezależnym od Chin państwem, choć nigdy formalnie nie ogłosił niepodległości (władze w Pekinie uważają to za czerwoną linię, której przekroczenie wymagałoby podjęcia przez Chiny interwencji wojskowej), jest uważany przez komunistyczne władze Państwa Środka za zbuntowaną prowincję i integralną część Chin. Pekin podkreśla, że dąży do pokojowego zjednoczenia z Tajwanem, ale jednocześnie nigdy nie wyrzekł się siły, jako metody przywrócenia suwerenności nad wyspą. Pod koniec października Peng Qing'en, rzecznik chińskiego Biura ds. Tajwanu na konferencji prasowej w Pekinie, mówił otwarcie o tym, że Chiny mogą użyć siły przeciw Tajwanowi. 

Pozostało jeszcze 83% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Dyplomacja
Kolumbia zawiesza współpracę wywiadowczą z USA. W tle śmierć kolumbijskiego rybaka
Dyplomacja
Chwilowe „zaginięcie” szefa tureckiego MSZ. Odnalazł się w Białym Domu
Dyplomacja
Nieoficjalnie: Tajna misja szefa FBI w Chinach. Nikt o niej nie informował
Dyplomacja
Japonia protestuje po wpisie chińskiego dyplomaty w serwisie X. USA: Maska opadła
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Dyplomacja
Donald Trump podjął decyzję ws. Białorusi. Mianował specjalnego wysłannika
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama