Tomasz Krzyżak: Czy nad Episkopatem Polski zamiast słońca wyjdzie księżyc?

Oczekiwania wobec nowego szefa Episkopatu Polski są tak duże, że trudno będzie biskupom znaleźć człowieka, który im wszystkim sprosta.

Publikacja: 13.03.2024 03:00

Przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki, metropolita lubelski abp Stanisław Budzik i metropolita ka

Przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki, metropolita lubelski abp Stanisław Budzik i metropolita katowicki abp Adrian Galbas

Foto: PAP/Waldemar Deska

„Może jutro wyjdzie słońce” – rzucił do dziennikarzy biskup Tadeusz Pieronek, b. sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, szef Kościelnej Komisji Konkordatowej, gdy w środę 17 marca 2004 r. wchodził na obrady KEP, na których miano wybrać nowego przewodniczącego konferencji biskupów. Ster rządów w KEP oddawał wówczas po 23 latach kard. Józef Glemp, który nie mógł się ubiegać już o wybór na kolejną kadencję. Sytuacja była wyjątkowa: po raz pierwszy od czasu, gdy w 1918 r. powstała KEP, na jej czele miał stanąć biskup niebędący jednocześnie prymasem Polski.

Odwieczny spór konserwatystów i postępowców

Temperatura wokół wyborów była gorąca. Prawo wyboru przysługiwało 42 hierarchom, ale wiadomo było, że nie będą brani pod uwagę 77-letni kard. Franciszek Macharski oraz 81-letni kard. Henryk Gulbinowicz. W gronie kandydatów wymieniano abp. Henryka Muszyńskiego z Gniezna, abp. Józefa Życińskiego z Lublina, abp. Stanisława Gądeckiego z Poznania i abp. Józefa Michalika z Przemyśla, który od 1999 r. pełnił funkcję wiceprzewodniczącego. 56-letni metropolita lubelski jawił się jako „postępowiec”, młodszy o rok abp Gądecki uznawany był za kandydata środka, z kolei 63-letni metropolita przemyski postrzegany był jako „konserwatywny” bojownik, który nie lęka się wchodzenia w spór z władzą – udowodnił to m.in. przy okazji dyskusji o aborcję na początku lat 90. za rządów Unii Wolności, debacie o nowej konstytucji RP i religii w szkołach za rządów SLD (druga połowa lat 90.).

Czytaj więcej

Kościół i pedofilia. Watykański test przejrzystości w Polsce

Emocje sięgały zenitu. Biskupi ostatecznie postawili na doświadczenie i kontynuację dotychczasowej linii. Szefem konferencji został abp. Michalik. Biskup Pieronek, niekryjący swojej rezerwy do przewodniczącego, skwitował wybór: „Zamiast słońca wyszedł księżyc”.

Jakie są oczekiwania wobec nowego szefa Episkopatu Polski?

Atmosfera przed zaczynającym się w środę posiedzeniem KEP przypomina nieco tę sprzed 20 lat. Ster rządów w Polsce, podobnie jak wtedy, dzierży koalicja liberalno-lewicowa. Ani przewodniczącym, ani jego zastępcą nie zostanie hierarcha pełniący wcześniej którąś z tych funkcji.

Z przedwyborczych analiz da się wyczuć, że sympatie są bardziej po stronie grupy postępu. Ale biskupi – co udowodnili nie raz i nie dwa – niespecjalnie kierują się oczekiwaniami wyrażanymi przez dziennikarzy.

Oczekiwania społeczne wobec osoby nowego przewodniczącego są równie wysokie. Mówi się o potrzebie lidera z wizją i odwagą, który skieruje Kościół na inne tory. Wspomina się o potrzebie wrażliwego człowieka, który z troską podejdzie do osób skrzywdzonych w Kościele. Jednocześnie zwraca się uwagę, że musi to być człowiek twardy, który nie będzie bał się wchodzić w konflikty z władzą, np. w kwestii aborcji czy obecności religii w szkołach. Pojawiają się też opinie, że niczego nie trzeba zmieniać – wystarczy lekko skorygować kurs.

Czytaj więcej

Papież przyjął rezygnację biskupa Dziuby. Potwierdzono zaniedbania w sprawach dotyczących pedofilii

Biskupi nie kierują się oczekiwaniami społecznymi

Mamy zatem kandydatów postępu: kard. Grzegorz Ryś, abp Wojciech Polak czy abp Adrian Galbas. Jest kandydat konserwatywny (abp Wacław Depo) i są kandydaci środka: abp Tadeusz Wojda, abp Józef Guzdek, abp Józef Górzyński czy abp Józef Kupny. Jako tego, który byłby w stanie pogodzić zwaśnione skrzydła, wymienia się też abp. Stanisława Budzika, który mógłby stać na czele KEP ledwie trzy lata (w 2027 osiągnie wiek emerytalny).

Z przedwyborczych analiz da się wyczuć, że sympatie są bardziej po stronie grupy postępu. Ale biskupi – co udowodnili nie raz i nie dwa – niespecjalnie kierują się oczekiwaniami wyrażanymi przez dziennikarzy, publicystów czy działaczy społecznych. Balon oczekiwań napompowany jest do granic możliwości. Czy „zamiast słońca wyjdzie księżyc”?

„Może jutro wyjdzie słońce” – rzucił do dziennikarzy biskup Tadeusz Pieronek, b. sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, szef Kościelnej Komisji Konkordatowej, gdy w środę 17 marca 2004 r. wchodził na obrady KEP, na których miano wybrać nowego przewodniczącego konferencji biskupów. Ster rządów w KEP oddawał wówczas po 23 latach kard. Józef Glemp, który nie mógł się ubiegać już o wybór na kolejną kadencję. Sytuacja była wyjątkowa: po raz pierwszy od czasu, gdy w 1918 r. powstała KEP, na jej czele miał stanąć biskup niebędący jednocześnie prymasem Polski.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł