Prawo i Sprawiedliwość ma nową strategię. Z pomocą prezydenta Andrzeja Dudy i z niezamierzonym wsparciem opozycji metodycznie realizuje ją każdego dnia. Mateusz Morawiecki chce sformować nowy rząd. Nie ma na to szans, ale liczy się wrażenie. Premier tworzy iluzję dialogu, zachęcając to PSL, to innych przedstawicieli opozycji do stworzenia „koalicji polskich spraw”. Stanisław Karczewski blefuje, mówiąc o „toczących się rozmowach PiS z opozycją”. Poniedziałkowe przemówienie Morawieckiego w Sejmie, w trakcie którego premier składał dymisję, nie przypadkiem brzmiało jak exposé. Były już szef rządu łagodził ton i przepraszał, że za jego rządów nie wszystko się udało, a jednocześnie stawiał akcent na suwerenność, stawiając PiS w pozycji jedynego ugrupowania patriotycznego, które walczy o niepodległość Polski od sił zewnętrznych (ze wskazaniem na UE). Po co ta maskarada?
PiS tworzy nowy mit. Partia chce przekonać Polaków, że to ona powinna rządzić po wygranych wyborach. Prezydent powierza misję stworzenia nowego gabinetu Morawieckiemu, tylko opozycja sabotuje powołanie nowego rządu PiS. Partia chce powołać Elżbietę Witek na wicemarszałek Sejmu, a opozycja łamie dobry obyczaj parlamentarny. Partia chce powołać Marka Pęka na wicemarszałka Senatu, opozycja również w izbie wyższej nie zgadza się na kandydaturę. Tymczasem partia doskonale wiedziała, że Witek nie ma szans. Wystawiała ją po to, by została utrącona. Jeszcze przed głosowaniem Mariusz Błaszczak zastrzegł: „Odrzucenie naszej kandydatki będzie świadczyło tylko o tym, że ci, którzy mają usta pełne frazesów o demokracji, w rzeczywistości nie chcą przestrzegać zasad demokracji”.
Czytaj więcej
Mimo kolejnych przegranych w Sejmie partia Jarosława Kaczyńskiego formuje nowy gabinet, czeka na konflikty wśród nowych koalicjantów i zapowiada kongres programowy.
I o ile odrzucenie Witek za częste łamanie regulaminu Sejmu było ze strony opozycji zasadne, o tyle storpedowanie kandydatury Marka Pęka już mniej. Co prawda Pęk rzeczywiście obrażał senatorów opozycji, porównując ich do rosyjskich agentów, za co został ukarany przez Komisję Etyki, ale opozycja, odrzucając go, również wystąpiła we wcześniej przygotowanej dla niej roli w teatrzyku PiS. KO, Lewica i Trzecia Droga dokonują zamachu na wolność i demokrację – taka jest narracja partii Kaczyńskiego.
A co z samym prezesem PiS? Kaczyński jest złym policjantem, który w przeciwieństwie do Morawieckiego nie wyciąga ręki do opozycji, a jej lidera nazywa „lumpem”. Zaostrzając kurs, prezes jednoczy partię, która ma skupić się na walce z wrogiem, a nie na partyjnych powyborczych rozliczeniach.