Maciej Strzembosz: Polską polityką zaczyna rządzić paranoja. Nie liczy się nic i nikt

Gen samozagłady objawia się w Polsce na wiele sposobów. Jeśli prześledzić naszą historię, to najbardziej spektakularne wzloty i upadki zawdzięczamy głównie sobie. I jeśli uda nam się wzlecieć trochę ponad naszą polską normę, to można być prawie pewnym, że niejako automatycznie uruchomi się gen samozagłady, który trudny wzlot zamieni w nazbyt łatwy upadek.

Publikacja: 27.09.2023 03:00

Dla odebrania nieco głosów Konfederacji rząd rozpętał antyukraińską histerię, która w błyskawicznym

Dla odebrania nieco głosów Konfederacji rząd rozpętał antyukraińską histerię, która w błyskawicznym tempie niweczy międzynarodowe zdobycze polskiego państwa z racji zachowania społeczeństwa i rządu w obliczu inwazji rosyjskich faszystów na Ukrainę.

Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Kiedyś pół żartem, pół serio powiedziałem, że zmiana politycznych obyczajów w Polsce musi się zacząć, od surowej penalizacji pewnych słów. „Obywatel, który innego obywatela nazywa zdrajcą, bez dowodów, które prowadzą do wyroku sądowego, traci prawa obywatelskie na lat 5”. Albo: „Kto innemu Polakowi chce odebrać prawo nazywania się Polakiem, traci polskie obywatelstwo na lat 7”. Albo coś dla katolików na wzór polityki antydopingowej u sportowców: „Polityk przyłapany na wykroczeniu przeciw ósmemu przykazaniu traci na trzy miesiące prawo występowania w mediach. Przy drugiej wpadce na rok, przy trzeciej na 3 lata, a po czwartej traci na zawsze prawo używania Internetu i smartfona”. Dla zapominalskich przypominam, że ósme przykazanie brzmi: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. Proszę wyobrazić sobie, jak wyglądałaby obecna kampania wyborcza, gdyby te trzy proste zasady wprowadzić w życie.

Istnieje oczywiście niebezpieczeństwo, że większość partii nie miałaby żadnych kandydatów w niektórych okręgach, ale jak wiadomo, polityka to ostatni obszar życia publicznego, w którym panuje zupełny i nieregulowany darwinizm, więc karierowicze i ogarnięci manią wielkości przywódcy narodu in spe szybko by się dostosowali i nauczyli, że wzbudzanie nienawiści i kłamstwa nie popłaca.

„Po nas choćby potop” podstawową zasadą myślenia politycznego w Polsce

Ale oczywiście nic takiego się nie dzieje, więc jesteśmy w trakcie kampanii, przy której katastrofa demograficzna to małe miki. Eliminując inaczej myślących z polskiej wspólnoty, zlikwidujemy się znacznie szybciej i skuteczniej niż przez brak nowych urodzeń. Jeśli bowiem brać na serio wypowiedzi kilkudziesięciu czołowych polskich polityków partii rządzącej, w tym prezydenta, premiera i szefa PiS, to w ciągu zaledwie trzech pierwszych dni wyświetlania filmu „Zielona granica” ze wspólnoty ubyło nam 137 tys. obywateli. Czyli bardzo możliwe, że nasz naród z racji tylko jednego filmu skurczy się o jakieś 1,5 mln.

Czytaj więcej

Łukasz Warzecha: Dlaczego państwo nie zachęca Polaków do posiadania dzieci?

Polską polityką zaczyna rządzić paranoja. A podstawową zasadą myślenia politycznego staje się: „po nas choćby Potop”. Na przykład dla odebrania nieco głosów Konfederacji rząd rozpętał antyukraińską histerię, która w błyskawicznym tempie niweczy międzynarodowe zdobycze polskiego państwa z racji zachowania społeczeństwa i rządu w obliczu inwazji rosyjskich faszystów na Ukrainę. Swoje oczywiście dokłada sama Ukraina, która nagle zachowuje się wobec polskiego rządu jak rząd wobec opozycji – tzn. jeździ prętem po klatce. Zarówno ataki Zełenskiego na polski rząd, jak i pomijanie go przy podziękowaniach wyglądają na chwile pomroczności jasnej, podobnie jak oklaskiwanie esesmana w Kanadzie. Wytłumaczyć to może nasza wspólna przeszłość historyczna – przecież wojna z Kozakami też była manifestacją genu samozagłady dla obu stron – Rzeczpospolita wyszła niezmiernie osłabiona, a Kozacy Chmielnickiego trafili pod but Moskwy i utracili wszelkie prawa i swobody, jakie mieli w Rzeczypospolitej.

Znam takich, którzy twierdzą, że konflikt Polska–Ukraina to polityczna ustawka mająca pomóc PiS odebrać głosy Konfederacji, ale nastroje antyukraińskie już i tak rosły, więc ich turbodoładowanie dla doraźnego celu jest taką samą głupotą jak odbieranie inaczej myślącym prawa do bycia Polakiem. Bo nastroje po wyborach nie zmienią się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a rozhuśtane nastroje tylko pogorszą naszą sytuację.

Ukraińcy zaczną opuszczać Polskę? Zaczynają migrować do bogatszych krajów

Tymczasem, kto by nie wygrał, po wyborach trzeba będzie nadal żyć razem, nadal grozić nam będzie rosyjski imperializm, nadal AfD będzie przewodzić w niemieckich sondażach, nadal grozić będzie powrót do władzy miłośnika Putina, Donalda Trumpa, nadal brakować będzie rąk do pracy – zwłaszcza jeśli nagle nasz niezbyt przyjazny kraj zaczną opuszczać masowo Ukraińcy, którzy swoją obecnością zapewnili nam kolejny okres wzrostu gospodarczego, a teraz zaczynają migrować do bogatszych krajów.

Czytaj więcej

Sondaż: Broń dla Ukrainy dzieli Polaków. Słowa Mateusza Morawieckiego ciepło odebrane przez zwolenników prawicy

Wygląda na to, że mniej w tym wszystkim chodzi o powodzenie Polski, a bardziej o to, by nią rządzić, nawet jeśli będzie słabsza i w gorszej sytuacji międzynarodowej. A to najlepszy dowód na rzeczywisty brak patriotyzmu, tych, którzy na co dzień wycierają nim sobie usta. Gen samozagłady się rozkręca. Niestety, chyba na dobre.

Maciej Strzembosz

Autor jest producentem filmowym, scenarzystą i publicystą


Kiedyś pół żartem, pół serio powiedziałem, że zmiana politycznych obyczajów w Polsce musi się zacząć, od surowej penalizacji pewnych słów. „Obywatel, który innego obywatela nazywa zdrajcą, bez dowodów, które prowadzą do wyroku sądowego, traci prawa obywatelskie na lat 5”. Albo: „Kto innemu Polakowi chce odebrać prawo nazywania się Polakiem, traci polskie obywatelstwo na lat 7”. Albo coś dla katolików na wzór polityki antydopingowej u sportowców: „Polityk przyłapany na wykroczeniu przeciw ósmemu przykazaniu traci na trzy miesiące prawo występowania w mediach. Przy drugiej wpadce na rok, przy trzeciej na 3 lata, a po czwartej traci na zawsze prawo używania Internetu i smartfona”. Dla zapominalskich przypominam, że ósme przykazanie brzmi: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. Proszę wyobrazić sobie, jak wyglądałaby obecna kampania wyborcza, gdyby te trzy proste zasady wprowadzić w życie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Ireneusz Krzemiński: Rząd stosuje te same zasady przy obsadzaniu stanowisk, co PiS
Publicystyka
Roch Zygmunt: Po co Donaldowi Tuskowi Pałac Prezydencki? Dla dobra rządu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Szymon Hołownia odda partię Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz. Czy Polska 2050 przetrwa?
Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Klęska, zdrada, sukces? Co ma być polską narracją?
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Nowy rok szkolny, stare problemy z kadrą nauczycielską
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne