Dlaczego Beata Szydło tak obcesowo wezwać mogła byłego premiera: „Niech Tusk powie, o czym rozmawiał z Putinem na molo sopockim”?
Wiadomo, znana była fotografia z ich spotkania i dało się podszyć pod nią fałsz propagandy. Psychooperacja ta podobna jest do działań maoistowskich studentów w USA, którzy kolportowali zdjęcia Przywódcy wśród zadowolonych, pucołowatych robotników. Dowodzili tym szczęścia klas pracujących Chin. I trafiali w cel. Naiwna młodzież Zachodu uważała, że to odbicie rzeczywistości. Co stało się jednak z Polakami, którym podsuwano niejedne wizerunki, tak że mogli nauczyć się sceptycyzmu? A tylu zawierzyło sugestiom zdrady Tuska łączonym ze zdjęciem.
Gdy władza zarzuca zaprzaństwo, to działa, by przedłużyć swe rządy bądź obwinić opozycję o niepowodzenia. W 1918 roku kierujący wojną Luddendorf i Hindenburg po wyczerpaniu niemieckich sił usunęli się w cień, by upokarzające zawieszenie broni podpisał już nowy rząd. To pozwoliło im na ponowny powrót na scenę dzięki teorii konspiracyjnej o „ciosie w plecy” zadanym żołnierzom przez lewicę. Legenda tego ciosu trwała przez ćwierćwiecze. Tak też żyć będzie w Polsce legenda „smoleńskiej zdrady o świcie”. By wzmocnić ją, PiS stworzył komisję, która zwać można „Wszystko, Wszędzie, Naraz” – jej karząca ręka dotknąć może każdego. Niczym rozporządzenie w sprawie osób zagrażających bezpieczeństwu publicznemu z 1934 r., czy Komisja Specjalna z 1946 r. Pierwsza instytucja była owocem faszyzmu, druga komunizmu, a obecna – Prawa i Sprawiedliwości. Komisja jeszcze się kształtuje, gdy pełną parą działa już jej propagandowe ramię, serial „Reset” w TVP. Jego wkład do debaty publicznej polega na odejściu od uwzględniania rzeczywistości.
Czytaj więcej
Serial dokumentalny TVP „Reset” jest głosem w bardzo poważnej sprawie. Poważniejszej i bardziej złożonej niż odpowiedzi, których próbują udzielić jego twórcy - publicysta Michał Rachoń i historyk Sławomir Cenckiewicz
Bo ta przeszkadza.