"Stany podzielone na pół" ("Rzeczpospolita"), "Ameryka na krawędzi" (Gazeta Wyborcza"), "Amerykanie piszą nowy rozdział" ("Dziennik Gazeta Prawna"). To tematy zajmujące pierwsze strony.
"Jeśli Hillary Clinton w środę zostanie nowym prezydentem, rynki odetchną z ulgą". - pisze we wstępie "Rzeczpospolita" szczególny akcent kładąc na gospodarcze skutki wyborów, ale baczną uwagę zwraca również na polski kontekst amerykańskich wyborów. "Stawka tych wyborów jest dla Polski ogromna. Jeśli wygra Trump, odda Ukrainę pod wpływy Rosji i może się wycofać z decyzji o wysłaniu amerykańskich żołnierzy do waszego kraju – ostrzega wiceprezes RAND Corporation Christopher Chivvis. Jego zdaniem prezydent Clinton zaostrzy kurs wobec Kremla.
W konkluzji redakcyjnego komentarza "Ameryka może się stać nieprzewidywalna" Michał Szułdrzyński pisze "to, co działo się w USA przez ostatnie miesiące, obaliło wiele stereotypów na temat tego, co wolno, a czego nie wolno powiedzieć w skali globalnej. Upartyjnienie mediów, krytyka polityki gabinetowej i establishmentu, upominanie się o narodową godność – wszystko to Trump postawił w centrum swej kampanii i tym podbił serca milionów Amerykanów".
Z kolei Paweł Jabłoński prognozuje, że "Polska gospodarka ucierpi przez Trumpa". "Nie twierdzę, że Hillary Clinton jest idealną, zatroskaną o Polskę kandydatką. Program tej pani ma – delikatnie mówiąc – wiele wad, ale jest przewidywalny. Tymczasem propozycje Trumpa mogą być groźne dla całego świata. I dlatego Polacy nie powinni mu życzyć sukcesu."
W podobnym tonie w "Rz" utrzymany jest tekst "Powstrzymać neofaszystów" Kazimierza Bema i Jarosława Makowskiego. "Jeśli jakiś Polak życzy zwycięstwa Trumpowi, to musi przebywać – podobnie jak jego pupil – w krainie schorowanej wyobraźni. Nie tylko Polska, ale i światowa racja stanu, choć kandydatka demokratów też nie ideałem, wymaga zwycięstwa Hillary Clinton. W przeciwnym razem marsz populistów, neofaszystów i religijnych fanatyków wszelkiej maści może wtrącić naszą planetę w kolejne mroczne wieki. Amerykańskie wybory przejdą do historii jako wyjątkowe w tym sensie, że już sam udział w nich Donalda Trumpa dla każdego myślącego i przyzwoitego Amerykanina musi być przykrym doświadczeniem. Pytanie tylko, czy dla większości. Ale to będziemy wiedzieć 8 listopada."