Co łączy zorganizowany w Warszawie szczyt liderów partii, powiedzmy, suwerennościowych ze sporem o strategię wobec epidemii? W obu przypadkach jedna ze stron sporu stosuje erystyczne metody, mające wykluczyć drugą stronę z jakiejkolwiek debaty.
W przypadku epidemii zwolennicy sanitaryzmu (podporządkowania wszystkich dziedzin życia społecznego zdrowiu) nazywają swoich oponentów foliarzami, płaskoziemcami, wrogami nauki, antyszczepionkowcami. Mimo że prawdziwi antyszczepionkowcy to margines, a w sporze chodzi o fundamentalne kwestie dotyczące polityki i życia społecznego.
W przypadku warszawskiego szczytu zwolennicy integracyjnej i federalistycznej wizji UE, zamiast podjąć dyskusję z oponentami, nazywają ich po prostu sojusznikami Putina i to ma załatwiać sprawę. Tak, problem ze stosunkiem niektórych – bo nie wszystkich – gości Jarosława Kaczyńskiego do Moskwy nie jest wydumany. Ten problem, zwłaszcza w razie podjęcia bliższej współpracy w europarlamencie, PiS jakoś na klatę będzie musiał wziąć. Lecz tworzenie sylogizmu: Zjednoczenie Narodowe czy AfD (nieobecne w Warszawie, ale należące do grupy Tożsamość i Demokracja w PE, z którą chcą współpracować Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, grupa PiS) mają słabość do Rosji, a jednocześnie opowiadają się przeciwko federacyjnej idei UE, czyli poglądy antyfederacyjne są w interesie Putina, jest po prostu intelektualnie prostackie.
W wystąpieniu, otwierającym dyskusję liderów Jarosław Kaczyński trafnie zdiagnozował sytuację i możliwe skutki dążenia do Unii federacyjnej, co zapisano w umowie koalicyjnej nowego niemieckiego rządu tworzonego przez SDP z FDP i Zielonymi. Wbrew temu, co twierdzą euromarzyciele i euroidealiści, stworzenie instytucjonalnych ram współpracy nie wygasiło tradycyjnego współzawodnictwa państw. Dało mu tylko nowy wymiar. Hobbesowska brutalna rzeczywistość międzynarodowej rywalizacji trwa i jest silniejsza niż bajkowa retoryka. Ma ogromne znaczenie, że przewodniczącą KE jest Niemka – zresztą wbrew niepisanemu założeniu, że obywatele tego państwa nie będą obejmować tego stanowiska. Ma też gigantyczne znaczenie, że Niemcy mają największy w UE potencjał gospodarczy.
Czytaj więcej
Odległy fragment umowy koalicyjnej nowego niemieckiego rządu wzbudził wielkie poruszenie w polskim obozie rządzącym. Jarosław Kaczyński uznał, że to zapowiedź powstania IV Rzeszy.