Reklama

Szkoda, że to nie nasze śledztwo

Zaraz po katastrofie pod Smoleńskiem usłyszeliśmy od prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, że zawartość czarnych skrzynek poznamy szybko.

Aktualizacja: 31.05.2010 22:30 Publikacja: 31.05.2010 21:31

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Dziś dowiadujemy się, że Rosjanie nie godzą się na ujawnienie treści zapisów. Mają do tego prawo. Jasno wynika to z konwencji chicagowskiej, zgodnie z którą Rosjanie prowadzą śledztwo w sprawie katastrofy polskiego samolotu Tu-154.

Trudno więc nie zadać pytania, czy w ogóle poznamy zawartość czarnych skrzynek. Zwłaszcza że wypowiedzi przedstawicieli polskich władz wcale nie są jednoznaczne. Minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller mówi, że rosyjski zakaz nas nie obowiązuje. Bronisław Komorowski – że najpierw zajmie się tym Rada Bezpieczeństwa Narodowego i że będzie chciał wysłuchać opinii liderów politycznych. Rzecznik rządu Paweł Graś zaś ogłasza, że decyzję w tej sprawie podejmą wspólnie premierzy Donald Tusk i Władimir Putin. Która wersja jest obowiązująca?

A przypomnę, że chodzi o czarne skrzynki z polskiego samolotu, który rozbił się, wioząc najwyższych polskich urzędników państwowych.

Przedstawiciele rządu od początku prześcigają się w zapewnieniach, jak dużym zaufaniem darzą stronę rosyjską i jak solidnie prowadzone są badania przyczyn katastrofy. Niestety, trudno dzielić z nimi te odczucia.

Dziś widać coraz wyraźniej, że polska strona popełniła błąd na samym początku, gdy nie spróbowała nawet przejąć śledztwa. Jakiś czas temu "Rz" ujawniła, że były podstawy prawne ku temu, by wspólnie z Rosjanami prowadzić to dochodzenie. Domaganie się tego wywołałoby pewnie napięcia pomiędzy Polską a Rosją. Oczywiście niepotrzebnych spięć należy unikać. Dobre relacje z sąsiadami są bowiem ważne. Ale dobre relacje muszą czemuś służyć – interesowi państwa polskiego i jego obywateli. Nie są wartością samą w sobie, o czym zdaje się być przekonany obecny rząd.

Reklama
Reklama

$>

[ramka][link=http://blog.rp.pl/janke/2010/05/31/szkoda-ze-to-nie-nasze-sledztwo/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/ramka]

Dziś dowiadujemy się, że Rosjanie nie godzą się na ujawnienie treści zapisów. Mają do tego prawo. Jasno wynika to z konwencji chicagowskiej, zgodnie z którą Rosjanie prowadzą śledztwo w sprawie katastrofy polskiego samolotu Tu-154.

Trudno więc nie zadać pytania, czy w ogóle poznamy zawartość czarnych skrzynek. Zwłaszcza że wypowiedzi przedstawicieli polskich władz wcale nie są jednoznaczne. Minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller mówi, że rosyjski zakaz nas nie obowiązuje. Bronisław Komorowski – że najpierw zajmie się tym Rada Bezpieczeństwa Narodowego i że będzie chciał wysłuchać opinii liderów politycznych. Rzecznik rządu Paweł Graś zaś ogłasza, że decyzję w tej sprawie podejmą wspólnie premierzy Donald Tusk i Władimir Putin. Która wersja jest obowiązująca?

Reklama
Publicystyka
Konrad Szymański: Jaka Unia po szkodzie?
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Reklama
Reklama