Niezależnie, czy chodzi o utwory (wykonania) upublicznione czy nie, dopracowane czy w wersji nieostatecznej, prawa majątkowe, a więc prawo do czerpania majątkowych korzyści, należą do spadkobierców. To oni dysponują utworami wedle swego uznania.
Polskie prawo nie zna czegoś takiego, jak pozbawienie spadku w części dotyczącej dóbr intelektualnych, twórczości, czyli swego rodzaju pozbawienia zarządu nad utworami, w interesie publicznym, w interesie kultury, choć pojawiały się czasem takie pomysły przy sporach o spuściznę wybitnych twórców, np. Józefa Mackiewicza.
Gdyby utwory te nie były jeszcze (oficjalnie) upublicznione, prawo do pierwszego wykonania (jako element osobistych praw autorskich, art 78) należy do najbliższych twórcy w następującej kolejności: małżonka, dzieci (wnuki), rodziców, rodzeństwa, zstępnych rodzeństwa.
– Nie ma utworów „brudnych", porzuconych. Autor (autorzy) listu do Małgorzaty Niemen nie mają żadnych praw do utworów jej męża, niewykluczone, że nielegalnie weszli w posiadanie niektórych utworów Czesława Niemena, może je wręcz ukradli z jakiejś stacji radiowej lub telewizyjnej czy przy innych okazjach – wskazuje prof. Jan Błeszyński, znany specjalista od prawa autorskiego. – Jeśli ktoś je nawet nagrał sam np. na koncercie, to może je wykorzystać tylko na własny, niekomercyjny użytek. Jeżeli chodzi zaś o nagrania, zasoby zgromadzone np. we wspomnianych stacjach rtv, to spadkobiercy (ale też organizacja zbiorowego zarządzania utworami) mogą wystąpić do takiej instytucji z tzw. roszczeniem informacyjnym o podanie, jakimi utworami dysponują.
A jeżeli ktoś utwory z jakichś powodów przechowuje (na nabycie winien mieć umowę na piśmie), to czy należy mu się jakieś wynagrodzenie? – W najlepszym razie może żądać zapłaty za koszty zajmowania się nimi, jak za bagaż, a więc niewielkiej kwoty, niemającej nic wspólnego z wartością utworu – wskazuje adwokat Roman Nowosielski.