Jedną z pierwszych deklaracji Leszka Millera po wygranych przez niego wyborach na szefa Klubu SLD były słowa, że partia jest gotowa zawrzeć koalicję z Platformą Obywatelską. Miller argumentował, że jego Sojusz jest ugrupowaniem nowocześniejszym niż PSL, więc Donald Tusk znajdzie w nim lepszego partnera do modernizacji Polski.
Słowa Millera – jednego z najbardziej doświadczonych polskich polityków – nie były propagandowym frazesem, ale przemyślanym komunikatem.
Na dodatek Miller nie miał uprawnień – będąc szefem klubu, lecz nie partii – aby składać deklaracje w imieniu całego ugrupowania.
Ale dla obserwatorów ze świata polityki jego słowa są całkowicie jasne.
– On dramatycznie potrzebuje sukcesu – mówi jeden z polityków lewicy. Miller potrzebuje czegoś, co spoi stojącą na granicy rozpadu partię.