Reklama

Tomasz Lis: Naszą walutą będzie euro, a nasze słowo będzie się liczyć

Redaktor naczelny „Wprost” przekonuje, że nie ma sensu walczyć o suwerenność, gdy czeka nas świetlana przyszłość w roli silnego gracza Zjednoczonej Europy

Publikacja: 12.12.2011 12:54

Tomasz Lis: Naszą walutą będzie euro, a nasze słowo będzie się liczyć

Foto: W Sieci Opinii

Kryzys w strefie euro bije nas po głowie, wali w żołądek, uderza w nerki. Jeśli jednak euro przetrwa, a my utrzymamy się na nogach, ten kryzys w dłuższej perspektywie może się okazać wielkim prezentem dla Polski.

Według Lisa Polska musi pozostać w „europejskim pociągu”:

Otóż kryzys euro właśnie pomaga nam nasz narodowy cel zdefiniować. Celem jest uczynienie z Polski kluczowego europejskiego gracza. Środkiem do celu jest walka, by pozostać w europejskim pociągu, a nie na bocznicy w narodowym, suwerennym skansenie. Walka, by być w wagonie luksusowym, a nie towarowym. Narzędziem są polskie reformy, które sprawią, że nasza gospodarka będzie zdrowa, naszą walutą będzie euro, a nasze słowo będzie się liczyć.

Już tradycyjnie redaktor wielbi Donalda Tuska:

Na naszych oczach polska polityka dorośleje. Premier Tusk zapowiedział reformy. Za mało, za późno, pod presją? Może. A jednak jest to znak, że mamy szansę na rządzenie, a nie tylko na trwanie. Minister Sikorski zarysował wizję naszej polityki zagranicznej i miejsca Polski w Europie. Ryzykowną? Owszem. Ale jedyną poważną, którą nam przedstawiono. Pozycja Polski jest dziś silniejsza niż jeszcze kilka miesięcy temu. Ale uwaga! Już za moment może być słabsza. Bo jesteśmy w grupie pościgowej.

Reklama
Reklama

Lis radzi, jak Polska powinna postrzegać Unię Europejską:

Unia właśnie przestaje być dla nas wyłącznie funduszami, dopłatami, błękitną flagą z gwiazdkami i granym do znudzenia kawałkiem z IX symfonii Beethovena. Europa przestaje być dla nas totemem i breloczkiem. Właśnie się zorientowaliśmy, że nie jest portfelem, ale trudną szansą, a bywa też wielką obawą. Jest tu, nie tam. Jest nasza, nie ich. Jak się zawali tam, to poczujemy tu. Jak się nie zmobilizujemy tu, to tam nie będziemy nic znaczyć. 

Znając zamiłowanie Tomasza Lisa do maratonów, nie dziwimy się temu porównaniu:

Polska zaczyna kolejną wielką batalię na dwóch frontach. Tu, u nas, o zdrową, konkurencyjną gospodarkę, która zapewni nam dostatnie życie. (...) Potrzebne będą determinacja i chłodny umysł. Każdy długodystansowiec wie, że maraton biegnie się nie tylko nogami. Biegnie się go przede wszystkim głową.

Utrzymany w tonie przepowiedni tekst Lisa wieszczy jedyną szansę Polski – przyjęcie euro - wtedy wszystkie problemy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pójdą w zapomnienie. Trzeba tylko biec głową.

Kryzys w strefie euro bije nas po głowie, wali w żołądek, uderza w nerki. Jeśli jednak euro przetrwa, a my utrzymamy się na nogach, ten kryzys w dłuższej perspektywie może się okazać wielkim prezentem dla Polski.

Według Lisa Polska musi pozostać w „europejskim pociągu”:

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Publicystyka
Estera Flieger: Co jeśli absolutyzujemy polaryzację?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Władimir Putin przeprasza króla Kaukazu
Publicystyka
Estera Flieger: Nie straszmy wojną, ale też nie lekceważmy sytuacji
Publicystyka
Marek Kozubal: Sabotaże i ataki. Skąd to wzmożenie działań rosyjskich służb i co planuje Putin?
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Donald Trump chce, by armia USA podjęła walkę z woke na ulicach miast?
Reklama
Reklama