Michał Karnowski: Demokracja, w której media są ślepe na jedno oko, nie jest zdrowa

W rozmowie ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich Michał Karnowski opowiada o stworzonym przez siebie portalu wPolityce.pl. Czym jego przedsięwzięcie różni się od przyszłego portalu Tomasza Lisa i Tomasza Machały?

Publikacja: 15.02.2012 13:27

Michał Karnowski: Demokracja, w której media są ślepe na jedno oko, nie jest zdrowa

Foto: W Sieci Opinii

Karnowski mówi o nowym projekcie:

Lis i Machała są pieszczochami obecnego świata. Jak będą chcieli, stworzą sobie i dziesięć redakcji. Przypuszczam, że miesięczny budżet naszego portalu jest równy połowie pensji Tomasza Lisa. Mają, jak słyszę, do dyspozycji 5 mln zł, a może i więcej. Ale każdy, kto zna się na Internecie wie, że projekt, który tworzą, jest co najmniej zagadkowy. Nie ma szans, aby te kilka milionów zwróciło się w jakiejkolwiek perspektywie w normalny sposób. No, chyba, że liczą na jakieś przepłacane reklamy spółek skarbu państwa, które tak mocno zasilały „Wprost”. Chociaż i tak musieli tam fałszować dane o sprzedaży.

W ostateczności można też po wydaniu wszystkich pieniędzy odejść z hukiem i na łamach prasy kolorowej skarżyć się na szykany ze strony wydawcy. Chłopaki to umieją.

Na temat osób piszących blogi na stronie wPolityce.pl:

Leszek Miller i Waldemar Pawlak zawiesili niemal swoje wpisy na blogach. Piszą raz na 3-4 miesiące. Ale u nas nie ma zapisów cenzorskich. Każdy ciekawy i ważny głos Leszka Millera czy Dariusza Rossatiego opublikujemy z największą przyjemnością. Przyjmiemy opinię polemiczną, krytyczną, zrobimy wywiad. Sami zrezygnowaliśmy tylko z Marka Migalskiego, bo w naszej ocenie polityk ten zaczął zaniżać swoimi wpisami i zachowaniem powagę portalu. Z politologa, potem polityka, przeistoczył się w faceta epatującego kupowaniem stringów. Nie neguję prawa takich osób do obecności na scenie politycznej, ale na naszym portalu staramy się trzymać poziom.

Karnowski mówi o pieniądzach na utrzymanie portalu:

Rzeczywiście, autorom nie płacimy, ale daję słowo honoru, że jak zaczniemy zarabiać, to będziemy płacić. Ale sobie też nie płacimy. Od początku nie wziąłem grosza, a wydałem wraz z kolegami wiele własnych tysięcy. Na szczęście wiele osób rozumie potrzebę zbudowania medium, które będzie choć trochę równoważyło świat mediów. Bo demokracja, w której wszystkie media są ślepe na jedno oko, nie jest zdrowa.

Nie mamy milionów jak Lis, ale mamy własną pasję i bardzo silne środowisko, które – co przyjmujemy z wielką wdzięcznością – podziela nasze marzenie o silnym portalu. Bo to jest nasze wspólne medium. Świadomie stawiamy na misję obywatelską. Znajdziemy na naszej stronie miejsce dla każdej oddolnej inicjatywy. Będzie ona dla nas równie - a może i bardziej - ważna, aniżeli wypowiedź Donalda Tuska czy innego lidera partyjnego.

Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku