Tomasz Sakiewicz: Putin dostał zaproszenie do niszczenia polskiego prezydenta

„Blokowanie śledztwa smoleńskiego, ale także ustępliwość Polski wobec Kremla w wielu innych dziedzinach to nie tylko sprawka prorosyjskiego lobby” – pisze redaktor naczelny „Gazety Polskiej”

Publikacja: 10.04.2012 11:48

Tomasz Sakiewicz: Putin dostał zaproszenie do niszczenia polskiego prezydenta

Foto: W Sieci Opinii

Tomasz Sakiewicz podkreśla, że nie tylko w Polsce „kremlowski watażka” ma opinię bezwzględnego i nieobliczalnego.

Najważniejszym sojusznikiem Putina w Polsce jest strach. Trochę tak jak z pijanym żulem, który miota przekleństwa i szuka zaczepki. Wszyscy ustępują mu, by nie uwikłać się w awanturę, w której można zostać nieźle poturbowanym. Efekt takiego zachowania jest taki, że normalni ludzie tłoczą się na krańcach chodnika, a żul zdobywa dla siebie prawie całą ulicę. Faktycznie wystarczyłby opór jednej zdeterminowanej osoby albo solidarna postawa kilku innych, by odzyskać chodnik.

„Czy naprawdę Putin jest taki groźny?” – pyta naczelny „Gazety Polskiej”. I dodaje, że sam nie wierzy w żadną „poważniejszą awanturę” w środku Europy:

Nawet najwierniejsi sojusznicy Putina nie będą podejmowali takiego ryzyka, póki Zachód jest dziesięć razy silniejszy niż Rosja. Celem Putina jest nie tyle podbój, ile odtworzenie i utrzymanie resztek dawnego imperium. Nie może więc angażować się w żadne kosztowne akcje polityczne. Jego kraju po prostu na to nie stać.

Ustępstwa Polski i innych krajów europejskich wobec Moskwy wynikają po prostu z głupoty i tchórzostwa. Rzadko ktoś, widząc rozpychającego się Putina, chce powiedzieć: sprawdzam. Wojna gruzińska była tego najlepszym dowodem. Putin mógł ryzykować zatarg z niedużą Gruzją, kiedy jednak Polska poparła Tbilisi i kilka innych krajów naszego regionu, musiał się zatrzymać.

Sakiewicz nie zaprzecza jednak, że Moskwa może „próbować oddziaływać” na władze poszczególnych krajów – jednych popierać, innych niszczyć:

To jednak jest możliwe tylko wtedy, gdy kraje te nie prowadzą spójnej polityki wobec Kremla. Tak było przed 10 kwietnia 2010 r. Putin wykorzystał polityczny egoizm rządzącej koalicji, by odpowiednio przygotować wizytę Lecha Kaczyńskiego. Gdyby Polacy nie wysyłali jawnych sygnałów, że gotowi są grać z Putinem przeciwko swoim, Moskwa nie podejmowałaby żadnych agresywnych działań.

Autor dodaje:

Putin wręcz dostał zaproszenie do niszczenia polskiego prezydenta. Po katastrofie rząd, przerażony efektami swojej gry, wolał chować głowę w piasek, niż ryzykować ujawnienie wcześniejszych posunięć. Putin wygrał więc dwa razy. Trzeci raz już nie wygra. W Polsce rośnie gniew w sprawie tragedii smoleńskiej. Będzie to rzutowało na sytuację polityczną w naszym kraju, ale i na szanse Rosji włączenia się do cywilizowanego świata. To raczej Putin powinien obawiać się Polaków, o ile nie chce zostać balastem dla swojego kraju.

Tomasz Sakiewicz podkreśla, że nie tylko w Polsce „kremlowski watażka” ma opinię bezwzględnego i nieobliczalnego.

Najważniejszym sojusznikiem Putina w Polsce jest strach. Trochę tak jak z pijanym żulem, który miota przekleństwa i szuka zaczepki. Wszyscy ustępują mu, by nie uwikłać się w awanturę, w której można zostać nieźle poturbowanym. Efekt takiego zachowania jest taki, że normalni ludzie tłoczą się na krańcach chodnika, a żul zdobywa dla siebie prawie całą ulicę. Faktycznie wystarczyłby opór jednej zdeterminowanej osoby albo solidarna postawa kilku innych, by odzyskać chodnik.

Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa