Zybertowicz mówi o swoich wrażeniach:
Pierwsze wrażenie: czyżby uwikłał się w grę, która go przerosła? Tajne służby i metody ich działania to jeden z obszarów moich badań. Wypowiadam się wyłącznie jako obserwator pewnych mechanizmów i zawieszam osąd, aż będziemy mieli wiarygodne informacje.
Mam dwie hipotezy. W czasach PRL Petelicki służył w Służbie Bezpieczeństwa i pracował dla wywiadu. Potem działał na wielu różnych polach: biznesu, sił specjalnych, polityki. Chciał być autorytetem i dla żołnierzy, i dla ludzi tajnych służb. Był m.in. w radzie nadzorczej firmy jednego z oligarchów. Miał duże ambicje i w pewnym momencie mógł stanąć w obliczu presji, której nie dał rady sprostać.
Zapytany o jaką presję chodzi, odpowiada:
Tylko spekuluję. Moja orientacja w zakresie form aktywności generała obejmuje pewnie jakieś 10 proc. tego, w co był zaangażowany. Można sobie wyobrazić, że włożył cudze pieniądze w skomplikowaną i ryzykowną operację biznesową. Jeśli się nie powiodła, ktoś mógł go tak przycisnąć, że nie wytrzymał upokorzenia związanego z porażką.