Donald Tusk być może ucieknie się do swej częstej metody - wyciszy emocje wewnątrz partii, a sprawę in vitro schowa ad acta. Ważnym powodem, aby tak zrobić, mogą być pieniądze. Usankcjonowanie tej metody może - co sam sugerował we wtorek - doprowadzić do tego, że następnym publicznie formułowanym żądaniem będzie postulat jej refundacji. Wzbudziłoby to kontrowersje, bo nie dotyczy to spraw łączących się z ratowaniem życia, a poza tym będzie sprzeczne z obecną antykryzysową filozofią działania rządu, czyli oszczędzaniem. Rząd ma na dodatek świeże, bardzo złe doświadczenia z refundowaniem leków. Usankcjonowanie in vitro mogłoby wywołać akcję lobbingową w sprawie dopisania tej metody do listy zabiegów refundowanych, a następnie rosnące koszty.
Premier ma też problem polityczny. Ostatnio zdawało się, że oficjalnym stanowiskiem PO będzie liberalny projekt ustawy autorstwa Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Gdyby jednak doszło w Sejmie do głosowania, mogłoby się okazać, że platformerscy konserwatyści, wraz z posłami PiS, PSL i Solidarnej Polski byliby w stanie go odrzucić. Niedawne wydarzenia pokazały, że władzom Klubu PO nie udałoby się narzucić dyscypliny partyjnej grupie konserwatywnej. Ta bowiem wykazuje się wielką determinacją w promowaniu swoich postulatów, czego nie zawsze da się powiedzieć o skrzydle lewicowo-liberalnym PO.
Prezentem dla Jarosława Gowina, jako autora projektu ustawy o in vitro, była nierozważna propozycja PiS, aby karać więzieniem lekarzy za stosowanie tej metody. To sprawiło, że propozycja Gowina z konserwatywnej stała się centrową oraz szansą na kompromis między skrajną propozycją PiS a projektem Kidawy-Błońskiej, który w powszechnym odbiorze jest uważany za pomysł lewicowy.
Warto pamiętać, że Gowin zajął się in vitro na polecenie premiera. Później, dla zbalansowania jego projektu, zielone światło dostała Kidawa-Błońska. Dziś widać, że próba rozgrywania środowisk wewnątrz PO oraz umizgi wobec zupełnie różnych grup wyborców doprowadziły do tego, że premier - używając piłkarskiego języka - zadryblował się.