Wynik wyborów prezydenckich wykazał istnienie niepokojącego zjawiska, że znaczny odsetek społeczeństwa nie przewiązuje wagi do tego elementarnego kryterium. Ku uciesze postkomunistów ujawnione liczne krętactwa prezydenta oraz skandaliczne zachowania w Charkowie i Kaliszu nie spotkały się z należytą reakcją ze strony ogółu.
Żadnego odzewu nie znalazło również jego bulwersujące oświadczenie, złożone podczas telewizyjnego wywiadu przeprowadzonego w ramach kampanii wyborczej. Oznajmił mianowicie, że jako prominent komunistycznej partii i członek peerelowskich rządów nigdy nie był komunistą. Owo kompromitujące wyznanie powinno przede wszystkim spotkać się z potępieniem ze strony tych, którzy za ideowych komunistów się uważali. Niewątpliwie należy do nich p. Miller, który na emitowanym przez TVP spotkaniu ze studentami w lutym 1989 r., tj. tuż przed rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu, na zadane mu pytanie przez jednego z uczestników, jak ocenia z perspektywy czasu działalność PZPR, odpowiedział, że jako komunista jest dumny ze swojej partii. Tak więc jego reakcja na wypowiedź p. Kwaśniewskiego powinna być jednoznacznie potępiająca. Tymczasem po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów obaj panowie padli sobie w ramiona i serdecznie uściskali. Dali tym samym dowód, że nie mają krzty godności, a hipokryzja jest w całym ich środowisku nie tylko cechą naganną, lecz wręcz jakże nieodzowną zaletą. Przywdzianie socjaldemokratycznej szaty jest również kamuflażem i taktycznym chwytem ze strony byłych pezetpeerowskich funkcjonariuszy, którzy - jak widać - głęboko są zakorzenieni w poprzedniej epoce".
Wybór z książki Macieja Kledzika „Rzecz o Rzeczpospolitej" i przygotowywanego jej drugiego wydania.