Przedstawiłem mu mój pogląd na rozwój prasy i w wyniku tego spotkania powstała idea współpracy między i jego grupą. Wymieniliśmy wstępną korespondencję korzystając z uprzejmości ministra Skubiszewskiego, z którym pan d'Ornano był zaprzyjaźniony. (Jacek Moskwa, zastępca Fikusa, dorzucił po latach, że d'Ornano, potomek Marii Walewskiej, która po długoletnim romansie z Napoleonem wyszła za mąż za marszałka d'Ornano, miał matkę Polkę i dobrze mówił po polsku). Warunkiem jednak współpracy z Francuzami było uniezależnienie się od rządu i zdjęcie z gazety pieczęci organu rządowego. Teraz trzeba było namówić do tego pomysłu Tadeusza Mazowieckiego, który był przekonany, iż formuła jest niedobra, ale jednocześnie była użyteczna. Żaden polityk nie chce zrezygnować z instrumentów bezpośredniego oddziaływania. To normalne. Trzeba go było przekonać, że jest to korzystne dla państwa, a także dla gazety. Nie mogę powiedzieć, że była to łatwa przeprawa. Tadeusz Mazowiecki trudno podejmuje decyzje i również ta decyzja podejmowana była niejako na raty. Z jednej strony prowadziliśmy już pertraktacje z Francuzami, z drugiej prowadziliśmy i naciski na premiera."
Wybór z książki Macieja Kledzika „Rzecz o Rzeczpospolitej" i przygotowywanego jej drugiego wydania.