Logika Żakowskiego, czyli od śmierci papieża do aborcji i homozwiązków

Publicysta jest zawiedziony, że Kościół nie wykorzystał śmierci Jana Pawła II aby zmienić stanowisko w sprawie aborcji i homoseksualizmu

Publikacja: 18.02.2013 17:07

Nieustannie wzrusza mnie troska o los Kościoła okazywana przez autorytety w ogóle z nim nie związane, a nawet go odrzucające. To już jednak nie dziwi, to nic nowego. Jacek Żakowski w tekście dla dzisiejszej "Wyborczej" idzie jednak dalej, dokonując przy tym rzeczy niezwykłych. Wspinając się na intelektualne wyżyny wyżyn, nie tylko miesza pojęcia i bez żenady z pełnym autorytetem (zupełnie opacznie na dodatek) interpretuje gesty papieży,  ale dokonuje tak nieprawdopodobnej nadinterpretacji, że przy niej "Jezus to największy socjalista świata" Hugo Chaveza wydaje się zupełnie zasadną egzegezą Biblii.

Osiem lat temu Jan Paweł II powiedział rzecz niezwykle ważną nie tylko dla katolików i chrześcijan, ale też dla nas wszystkich. Że życie jest wielką wartością, ale trzeba ją ważyć, kładąc na drugiej szali jakość życia.

- pisze Żakowski, choć dobrze wie, że Jan Paweł II nic takiego nie powiedział, a jego ostatnie dni wskazują na zupełnie przeciwną wymowę (że życie naznaczone cierpieniem też jest wartościowe). To jednak nie wzrusza publicysty, który wyjaśnia:

To, że JP II wolał to powiedzieć przez rozgrywany na oczach świata dramat swojego odchodzenia przerwanego spektakularną decyzją o zaniechaniu uporczywej terapii, pokazuje naszą, dotykającą też autorytetów Kościoła, intelektualną bezradność wobec rosnącego napięcia między życiem a jego jakością. Ale wskazanie problemu przynajmniej otworzyło katolickiej bioetyce furtkę do poszukiwania niezbędnych rozstrzygnięć.

Żakowski więc nie tylko zdaje się nie rozróżniać eutanazji (uśmiercenia w celu skrócenia cierpienia) od rezygnacji z uporczywej terapii (nieproporcjonalnych środków użytych aby podtrzymać życie niejako "na siłę"), ale też najwyraźniej, nie wie, że o rozróżnieniu tym i dopuszczalności tego drugiego pisał już Pius XII, a przede wszystkim sam Jan Paweł II w encyklice "Evangelium Vitae".  Fakty jednak nie stoją na przeszkodzie intelektualiście, bo niewiarygodnym intelektualnym skokiem przechodzi od śmierci papieża do pochwały aborcji i związków homoseksualnych.

Bo jeżeli nie samo życie się liczy, lecz także jego jakość, to bardzo wiele kontrowersyjnych tematów zostaje otwartych - od aborcji (przynajmniej w jakichś okolicznościach) po wartość związków, które Krystyna Pawłowicz nazywa jałowymi i traktuje z pogardą głównie z tego powodu, że nie dają nowego życia.

Na tym jednak dziennikarz "Polityki" nie kończy. Właściwie, to dopiero się rozpędza, bo wie też - wbrew faktom i słowom samego papieża - co chciał powiedzieć wiernym Benedykt XVI rezygnując z tronu św. Piotra.

Odejście obecnego papieża też jednak jest ważną lekcją nie tylko dla jego następcy. Ta lekcja mówi nam, że praca, a nawet służba innym lub najwyżej cenionym ideom nie jest jedyną formą sensownego istnienia. Ta lekcja mówi nam, że praca, a nawet służba innym lub najwyżej cenionym ideom nie jest jedyną formą sensownego istnienia (...) JP II też to demonstrował, eksponując rolę przyjemności, gdy dawał się fotografować na nartach. Benedykt XVI przeniósł tę myśl w kontekst cyklu życia, który coraz bardziej męczy trapionych kryzysem demograficznym Europejczyków. Pokazał, że człowiek przynajmniej u schyłku życia - ale wciąż jeszcze daleko od łoża śmierci! - ma prawo przestać się zmagać ze światem i zająć sobą, czyli samym życiem.

Nie przeszkadzają Żakowskiemu słowa papieża Benedykta, który kilkakrotnie podkreślił, że odchodzi dla dobra Kościoła - tj. dlatego, że uważa, że jego odejście wyjdzie na dobre Kościołowi. Nie dlatego, żeby zająć się sobą. Nie zauważa też publicysta, że w etyce chrześcijańskiej (a szczególnie katolickiej), każde życie - niezależnie jak "bezproduktywne" ma wartość, a przyjemność nie jest niczym złym sama w sobie. Zatem Żakowski odkrywa jako nowe to, co katolicy wiedzą od zawsze.

Nieustannie wzrusza mnie troska o los Kościoła okazywana przez autorytety w ogóle z nim nie związane, a nawet go odrzucające. To już jednak nie dziwi, to nic nowego. Jacek Żakowski w tekście dla dzisiejszej "Wyborczej" idzie jednak dalej, dokonując przy tym rzeczy niezwykłych. Wspinając się na intelektualne wyżyny wyżyn, nie tylko miesza pojęcia i bez żenady z pełnym autorytetem (zupełnie opacznie na dodatek) interpretuje gesty papieży,  ale dokonuje tak nieprawdopodobnej nadinterpretacji, że przy niej "Jezus to największy socjalista świata" Hugo Chaveza wydaje się zupełnie zasadną egzegezą Biblii.

Pozostało 84% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości