Rzadko się zdarza, by szef rządu występował w programie na żywo, w dodatku będąc do dyspozycji dziennikarzy przez całą godzinę. Dziś taką szansę na przepytanie premiera mieli komentatorzy Radia TOK FM, Jacek Żakowski, Tomasz Lis, Tomasz Wołek i Wiesław Władyka Co z tą szansą zrobili. Czy zadawali Donaldowi Tuskowi niewygodne pytania na temat jakości jego rządów? Czy poprosili go, aby odniósł się do całej litanii zarzutów, jakie dzień wcześniej przedstawił lider opozycji? Czy zapytali, dlaczego pod rządami partii mieniącej się obywatelską, swobody obywatelskie są sukcesywnie pomniejszane? Że zacytuje klasyka z bratniego nam kraju, "point de reveries, messieurs" ("bez złudzeń, panowie").
Zamiast tego mogliśmy posłuchać odgłosów kumpelskiej pogawędki prowadzonej w sielskiej atmosferze w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości. Premier swobodnie odpływał w swoich wywodach na temat zalet filozofii "ciepłej wody w kranie", a pytający prześcigali się w trosce o jego bezpieczeństwo (cała rozmowa zaczęła się od pytania: "kto chce pana zabić?") i podsuwaniu premierowi kolejnych pretekstów do krytyki opozycji. Doszło nawet do tego, że sam szef rządu musiał ich w tych zapędach temperować.
Wiesław Władyka:
Jest może i nowe, jakaś modernizacja, ale i powrót starego trochę, jakiejś takiej atmosfery z lat międzywojennych(...) mam wrażenie że narasta ten wewnętrzny konflikt, sam mówił pan o incydentach na uniwersytecie, ale jest ich coraz więcej. (...)