Rebus Gowina, czyli od ruchu społecznego do nowej partii

Partia byłego ministra sprawiedliwości to pierwsze ugrupowanie, które rodzi się w Internecie. Pytanie tylko, czy nie pozostanie tam na zawsze.

Publikacja: 29.09.2013 20:01

Andrzej Stankiewicz

Andrzej Stankiewicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Sobotnia konwencja ruchu Jarosława Gowina była kolejnym punktem w biznesplanie, który ma doprowadzić do powstania nowego ugrupowania. Gowin chciał tym razem pokazać, że – jak to ujął – „nie jest sam”. Dlatego też konwencję zorganizował w rodzinnym Krakowie, gdzie sprzyja mu część członków PO i samorządowców, którzy wypełnili centrum kongresowe Uniwersytetu Rolniczego.

Od kilku tygodni Gowin stara się budować napięcie, dawkując informacje wedle stworzonego wraz z zaprzyjaźnioną agencją PR planu. Tyle że napięcia nie ma co budować, bo od dawna wiadomo, co robi Gowin: buduje ugrupowanie, które ma zebrać niezadowolonych wyborców PO i PiS, tak aby po kolejnych wyborach Gowin mógł rządzić... z PO albo z PiS.

Czy to realne? Choć Gowin głośno tego nie powie, pozazdrościł skuteczności Januszowi Palikotowi, który w podobnej atmosferze – krytykując Tuska – odszedł z partii i dzięki pracowitości, sprytowi oraz politycznej wyrazistości zbudował nowe ugrupowanie.
Dziś Gowin stara się zrobić to samo. Tak jak Palikot w 2010 i 2011 r. ruszył w Polskę, by zbierać kadry i budować struktury nowego ruchu.

O wiele mocniej stawia przy tym na Internet, głównie media społecznościowe. Tyle że na razie głównym efektem kolejnych konferencji Gowina jest rosnąca liczba stron internetowych, które zakłada przy każdej możliwej okazji.

W sobotę Gowin zaprezentował kolejną – 1godzina.pl – opartą na popularnej wśród konserwatystów idei, by obywatele poświęcali część swego czasu do pracy dla państwa. Na stronie można się zgłosić do tej akcji, deklarując od 1 do 8 godzin tygodniowo. Czy te godziny deklaruje się Polsce czy Gowinowi? Nie wiadomo.

Takie akcje służą do budowania zainteresowania i poszukiwania aktywistów w terenie. Mają także sprawiać wrażenie, że Gowin nie buduje partii, tylko ruch społeczny, że nie o politykę chodzi.

Ale Gowin Ameryki nie odkrywa: buduje partię tak, jak niegdyś powstawała PO. U jej źródeł legło wówczas głośne wystąpienie Donalda Tuska, który nazwał polityków „klasą próżniaczą”, starając się pokazać jako outsider, choć był owej klasy prominentnym przedstawicielem.

Z Gowinem jest podobnie. W sobotę mówił, że politycy pochowali się w swoich gabinetach oraz za szybami limuzyn. I oddał głos na konwencji „zwykłym ludziom” – choćby państwu Skubisiom i ich dwanaściorgu dzieci.

Zagranie na bliskość wobec „zwykłych ludzi” to chwyt stosowany wcześniej przez kilka partii. Finalnie i tak inicjatywa Gowina zamieni się w partię i pojawią się w niej zawodowi politycy.

Być może u źródeł decyzji Gowina o kandydowaniu na szefa PO, a potem opuszczeniu partii i budowaniu własnego ugrupowania leżą szczytne idee. Ale na pewno leży też przekonanie, że Donald Tusk to już zgrana karta w polityce, że kierowana przez premiera Platforma będzie tylko tracić poparcie, więc należy pokazać wyborcom alternatywę.
Czy to, co Gowin zaprezentował, będzie taką alternatywą? W sobotę ogłosił pięć zasad: praca, rodzina, wolność, tradycja, solidarność. Tyle że poza tymi chwalebnymi ogólnikami nie przedstawił niczego konkretnego. Utrwala wizerunek gospodarczego liberała (broniąc OFE, przedsiębiorców i wolności gospodarczej), a jednocześnie obyczajowego konserwatysty (poparł zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej).

Tyle tylko, że badania pokazują, iż w Polsce konserwatywne przekonania towarzyszą raczej ludziom uboższym i nastawionym socjalnie. Ultraliberałów gospodarczych o konserwatywnym światopoglądzie nie ma aż tylu, aby Gowin mógł po wyborach w 2015 r. wejść do koalicji jako silny partner. Gowin musi zatem zrobić wiele, aby poszerzyć swój elektorat. Inaczej jego partia pozostanie tylko witryną w Internecie.

Sobotnia konwencja ruchu Jarosława Gowina była kolejnym punktem w biznesplanie, który ma doprowadzić do powstania nowego ugrupowania. Gowin chciał tym razem pokazać, że – jak to ujął – „nie jest sam”. Dlatego też konwencję zorganizował w rodzinnym Krakowie, gdzie sprzyja mu część członków PO i samorządowców, którzy wypełnili centrum kongresowe Uniwersytetu Rolniczego.

Od kilku tygodni Gowin stara się budować napięcie, dawkując informacje wedle stworzonego wraz z zaprzyjaźnioną agencją PR planu. Tyle że napięcia nie ma co budować, bo od dawna wiadomo, co robi Gowin: buduje ugrupowanie, które ma zebrać niezadowolonych wyborców PO i PiS, tak aby po kolejnych wyborach Gowin mógł rządzić... z PO albo z PiS.

Pozostało 80% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości