Resort pracy kierowany przez wywodzącego się z PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza do debaty publicznej wprowadził w tym miesiącu dwie nowe, fundamentalne propozycje. Pierwsza to podnoszenie najniższych emerytur kosztem tych, które są wyższe. Druga – nałożenie składek ZUS na umowy cywilnoprawne, w tym nawet na umowy o dzieło. Na obydwu tych pomysłach najlepiej wyjdą... rolnicy.
Minister przekonuje, że należy przyjrzeć się sposobowi podnoszenia świadczeń. Obecnie jest tak, że wszystkie emerytury i renty rosną o inflację oraz dodatkowo o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu płac. Kosiniak-Kamysz nie bez racji przekonuje, że trzeba zająć się niskimi świadczeniami. Najniższa emerytura wynosi zaledwie 800 zł. Za takie pieniądze nie da się przeżyć.
Jak chce jednak naprawiać tę sytuację szef resortu pracy? Jak Janosik. Szybciej rosnąć mają niskie świadczenia, ale kosztem tych, którzy mają więcej. A przecież emerytura na ogół zależy od wcześniejszej zapobiegliwości, pracowitości i wniesionego wkładu do systemu. Czyli będzie tak – im bardziej się starałeś, tym mniejszą podwyżkę dostaniesz. Wiele osób może dojść do wniosku, że nie opłaca się im wpłacać składek do ZUS, skoro później są karane mniejszymi podwyżkami.
Jeśli zajrzeć za kulisy tej propozycji, widać więcej. Kto w Polsce otrzymuje, jako grupa, najniższe emerytury? Rolnicy ubezpieczeni w KRUS. Nie są oni jednak dyskryminowani, wręcz przeciwnie – zyskują na uczestnictwie w tym systemie ogromnie dużo. Dzieje się tak dlatego, że przed przejściem na emeryturę opłacają bardzo niskie składki. W efekcie do każdej osoby ubezpieczonej w KRUS, która przejdzie już na świadczenie, budżet musi dopłacić ok. 250 tys. zł. Taka jest różnica między wniesionymi składkami a otrzymanymi transferami. Ten bonus ma teraz zostać zwiększony, zgodnie z pomysłem ministra, dodatkowymi podwyżkami.
Wrzucanie do debaty pomysłu na ściganie wszystkich, którzy unikają składek ZUS, to drugi sposób na zyskanie poparcia na wsi. Jeśli dyskutujemy zawzięcie o tym, którzy zleceniodawcy powinni zapłacić składki, czy objąć nimi umowy o dzieło, zapominamy, że praktycznie całkowicie poza systemem ich opłacania są rolnicy. Płacą minimalne składki do KRUS, składki do NFZ niemal w całości – mimo zastrzeżeń Trybunału Konstytucyjnego – opłaca im budżet, nie płacą podatku dochodowego. Ich przywileje są o niebo większe niż młodych ludzi, którzy starają się otrzymać więcej pieniędzy „do ręki", pracując na umowę o dzieło.