Komunizm na szaniec

Taka jest też natura kłamstwa po dokładnie 71 latach od 23 marca 1943.

Publikacja: 24.03.2014 01:46

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

Wymiętoszony bukiet złożony z połamanych ogonków kwiatowych bywa zachwycający tylko dla mamusi małego urwisa. Matce reżysera Glińskiego współczuję prezentu, jakim jest dedykowany jej film „Kamienie na szaniec". Kodeks moralny Szarych Szeregów jest mi bliski. Nie pojmuję, że człowiekowi w wieku mocno dojrzałym może się chcieć uprawiać koniunkturalne kłamstwo, które przecież, jak każde kłamstwo, ma krótkie, świńskie nóżki.

Film „Kamienie na szaniec" oparty jest na wątku ostatnich miesięcy życia Jana Bytnara „Rudego" i Tadeusza Zawadzkiego „Zośki". Osią akcji filmu jest aresztowanie przez gestapo i odbicie „Rudego" oraz okres podsumowań i gorzkich wywodów „Zośki" po jego śmierci. Trzeciego z głównych bohaterów książki – dokumentu Aleksandra Kamińskiego film niemal pominął.

Media wróżą, że film może być rekordem kasowym. Na popołudniowym, sobotnim seansie obejrzało go wspólnie ze mną osiem osób. Niestety, w ciągu tygodnia nie zawiodą pewnie co bardziej bezmyślni i nieostrożni nauczyciele. Ze wsparciem Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej, finansowanym przez Polaków III RP, powstało bowiem kolejne dzieło gorliwe w „odbrązowianiu" Polaków II RP, zatem w robieniu z nich bezrozumnych szałem, nieroztropnych narwańców. Dzieci szkolne przyjdą do kina łykać nowe kłamstwo za kłamstwem. Scenę po scenie.

Jeżeli toteż w życiu harcerzy II RP chodziło o Boga, Honor i Ojczyznę, to w filmie o Szarych Szeregach nie ma ani Boga, ani Honoru, ani Ojczyzny. Temat Boga załatwia się tam w pięciu słowach, pokazując broń: „Jego się trzymaj. Nie jezuity". Instrukcją krótką, łatwo wpadającą w ucho.

„Życiem moim Polska cierpiąca i walcząca. Wiarą moją Polska zwycięska i triumfująca" – głosił Katechizm Szarych Szeregów. W filmie ojczyzna pojawia się w scenie leśnej przysięgi. W konwencji na poły komediowej, wobec uwiązanych na golasa, schwytanych Niemców. Śmiesznie, na różne sposoby opadłe lub zrolowane podkolanówki harcerzy ktoś do tej sceny specjalnie, malowniczo udrapował.

„Kamienie na szaniec" to głupawy, nierealistyczny film akcji. Gonitwa harcerzy bez motywacji i celu za marzeniem o broni. Demaskowanie naiwności młodych zapaleńców. Fałszowanie oryginalnych wątków. I tak – w życiu Zośka, podczas pracy w lesie, rzeczywiście natrafił na zakopaną broń, zorientował się w jej bezużyteczności w walce miejskiej, za czym potajemnie ją wyczyścił i ukrył. Motyw ten, jak wiele innych z książki – dokumentu - został w filmie kłamliwie przekręcony na niekorzyść Szarych Szeregów. Doświadczony łącznik z AK wyśmiewa w nim harcerzy, że nie poznali się na złomie.

Karygodnie wybrzmiewa w filmie motyw przeniesienia mieszkania Błońskich. Podpowiada się w nim widzowi rozumienie tej akcji jako kradzieży na cele zdobycia funduszy, podczas gdy była ona śmiertelnie niebezpiecznym majstersztykiem organizacyjnym. Brawurowym przeniesieniem siedziby pracy konspiracyjnej w biały dzień na oczach kilkuset zatrzymanych pod bronią, milczących lokatorów mieszkań wyposażonych zresztą w telefony. W trybie wpuszczania wszystkich wchodzących Niemców bez ich wypuszczania. Szczytem podłości jest włożenie w usta Rudego pytania - wątpliwości, czy w tej robocie chodziło o Polskę, czy o ratowanie srebrnych łyżeczek.

Szczytów takich jest w filmie moc. Po śmierci Rudego Zośka miota w AK, uosobionej przez osobników o aparycji i zachowaniu typów spod ciemnej gwiazdy, oskarżenia o odciąganie jego ratunku. Zośka twierdzi, że z winy AK Rudy był męczony przez wiele dni. Kłamstwo to jest porażające. Rudy został aresztowany wraz z ojcem 23 marca, odbito go już 26 marca, a więc w trzy dni po aresztowaniu. W sześć dni po aresztowaniu - 30 marca – skatowany chłopiec umarł już wśród bliskich. Słowa potępienia i oskarżeń Niemców o bestialstwo w filmie nie padają. Jest za to kpina z harcerzy - „Nie daliście rady dwóm esesmanom". Takie hasła są jak matryce dla młodych głów.

Rudy, Zośka i koledzy wychodzą w filmie na ludzi przegranych. Zośka pozwala w końcu, wbrew historycznym relacjom naocznych świadków, zabić się niemieckiemu wyrostkowi.

Góra filmowych kłamstw i przekręceń przestaje dziwić już definitywnie w momencie czysto stalinowskiego komentarza na temat Heńka z Pragi. „Nie był z naszego towarzystwa" – skonstatowali bowiem rzekomo absolwenci liceum Batorego zdradę plebejusza. Prawdziwi harcerze upominali się nieustannie nawzajem i bywali upominani, by nie uważać się za elitę. Skromność, otwartość i demokratyczne przekonania były również ich ideałami.

Zresztą, ojca Rudego – Stanisława Bytnara - wybitnego działacza i nauczyciela, nadludzkim wysiłkiem wykształciła matka - chłopka. Rodzice Rudego prowadzili szkoły dla niepełnosprawnych. Matka Janka Bytnara - Rudego jeszcze długie lata po wojnie patronowała ruchowi harcerskiemu. Na filmie trudniła się wyłącznie gotowaniem. W istocie, w czasie aresztowania syna i męża była w terenie, w tajnej szkole.

Filmowy Stanisław Bytnar - piłsudczyk i harcerz doznaje ataku paniki na widok konspiracyjnego radia o formie kuchenki. Scena ta jest haniebną potwarzą. W taką brednię nie uwierzy chyba nawet najbardziej zwyczajny Polak, który pamięta radio swojego dziadka z zakreśloną na szybce Wolną Europą. Dzisiejsze dzieci mogą jednak gładko łyknąć fikcję scenariusza.

Ojciec Zośki, Józef Zawadzki - profesor chemii Politechniki Warszawskiej i działacz AK jest w filmie przerażonym safandułą, Syn rzuca mu w twarz jakże nośne dla młodzieży hasło: „Już nigdy cię nie posłucham!". Tablice na terenie Politechniki dla obu -ojca i syna - upamiętniają ich po dziś dzień. Może chodzi o to, żeby już nie wzruszały za bardzo.

Choć powojenne katownie UB za walkę z Niemcami i wolny styl myślenia minęły, karłom reakcji, którzy stali z karabinem u nogi wciąż należy się widać odpór na szańcach stalinowskich filmów. Każda niemal ze scen filmu Glińskiego domaga się korekty. Wypisałam sobie 21 grubszych szalbierstw, nie licząc nawet tych erotycznych.

Znaczy, chyba dobrze, że Wajda Glińskiemu zastopował temat katyński i spłodził własny „Katyń". My tu od lat cenimy mniejsze zło. A może natłok tendencyjnych przeinaczeń w filmie Glińskiego jest naszą daniną za to, że w ogóle możemy wspominać Szare Szeregi? Czy coś takiego może dziwić w polityce Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej, zważywszy jego preferencje i produkcje?

Role Rudego i Zośki obsadzono szczęśliwie. Świetne są dziewczęta. W osobach tych aktorów polska młodzież po raz kolejny została jednak oszukana. Oni myśleli, że grają w wielkim filmie. Są sugestywni i przejęci swoją misją, ale biorą udział w odgrywaniu antybohaterów. Na szkodę i ogłupienie własnych, rówieśnych odbiorców, dla których mają być wiarygodni, by ich zwieść. By okłamać kolejne pokolenie tego kraju. Zarazić je komunistycznym lekceważeniem i pogardą dla wspaniałego pokolenia II RP.

To ma do siebie zło, że nawet dobro potrafi ono zaprząc w swoją służbę. Taka jest też natura kłamstwa po dokładnie 71 latach od 23 marca 1943.

Wymiętoszony bukiet złożony z połamanych ogonków kwiatowych bywa zachwycający tylko dla mamusi małego urwisa. Matce reżysera Glińskiego współczuję prezentu, jakim jest dedykowany jej film „Kamienie na szaniec". Kodeks moralny Szarych Szeregów jest mi bliski. Nie pojmuję, że człowiekowi w wieku mocno dojrzałym może się chcieć uprawiać koniunkturalne kłamstwo, które przecież, jak każde kłamstwo, ma krótkie, świńskie nóżki.

Pozostało 94% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości