Stanisław Remuszko: Rosja, nasz niewróg

Na ogół wszystko zmienia się z czasem.

Publikacja: 28.01.2015 15:51

Stanisław Remuszko

Stanisław Remuszko

Foto: rp.pl

Ludzie z wiekiem rozumieją więcej i lepiej. Czterdziestolatkowie myślą inaczej niż dwudziestolatkowie, sześćdziesięciolatkowie zaś inaczej niż czterdziestolatkowie. Stają się mądrzejsi Świat się też zmienia, wzrasta bezpieczeństwo i poziom życia jego obywateli. Jeśli nie liczyć odosobnionego przypadku Jugosławii, w Europie żyjemy 70 lat bez wojny. Siedemdziesiąt lat! Chyba nigdy w historii Starego Kontynentu nie było tak długiego okresu pokoju.

Na kuli ziemskiej gasną ostatnie totalitaryzmy. Straszna komuna, która za pomocą Układu Warszawskiego i RWPG trzymała nas w niedźwiedzim uścisku, padła już trzydzieści lat temu. Trzydzieści lat! W tej nowej epoce narodziło się, pobrało się i doczekało się własnych dzieci (całkiem już sporych) całe nowe pokolenie. Mimo trwających tu i ówdzie konfliktów zbrojnych, i mimo terroryzmu, skala tych zjawisk jest o rząd lub dwa rzędy wielkości mniejsza od rozmiarów i zakresu obu światowych wojen. I Hitler, i Stalin, i Mao, i Pol Pot, i inne potwory nie miałyby dzisiaj żadnych szans na zaistnienie.

Uważam, że to dotyczy także Rosji po rozpadzie ZSSR. Powściągliwy prezydent Putin w moich oczach zaczyna wyrastać na historycznego męża stanu. Uważam, zwłaszcza wbrew bohaterskim anonimowym internautom, że dzisiejsza Rosja nie jest naszym "odwiecznym śmiertelnym" wrogiem ani w ogóle żadnym wrogiem. Rzecz jasna, historia ostatnich dwóch stuleci, ze szczególnym uwzględnieniem lat 1948-1988, każe zachować nieufną ostrożność. Przynajmniej mi każe. Lecz trzeba dużo złej woli, by nie dostrzec, że w ciągu ostatniego ćwierćwiecza Rosja przeszła ogromną ewolucję, zwłaszcza gospodarczą, polityczną i mentalną.

Na mój osąd, trzeba bardzo pogardzać rosyjskim narodem i bardzo go nie rozumieć, by mniemać, że ponad sto milionów dorosłych ludzi nie potrafi krytycznie ocenić otaczającej ich rzeczywistości i zasadniczo myli się w swoich głównych statystycznych poglądach. A przypomnę, że sondażowe poparcie dla prezydenta Putina (niekwestionowane nawet przez „Gazetę Wyborczą"!) ciągle utrzymuje się na poziomie ponad 80%...

Sądzę, że dzisiejsza Rosja nie ma żadnych agresywnych zamiarów wobec Polski. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, może niech poda konkretne weryfikowalne dowody i przykłady? Uważam akurat na odwrót: w interesie suwerennej Rosji leżą jak najlepsze relacje z suwerenną Polską. Dlatego sugestię zbrojnego włączenia się mojego państwa do wojny domowej na Ukrainie oceniam jako dramatycznie sprzeczną z polską racją stanu.

Niestety, nie widać łatwych rozwiązań. Wszystkie muszą być arcytrudne do urzeczywistnienia, gdy po obu stronach zginęło już – wedle ostatniego raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych – pięć tysięcy żołnierzy i cywilów. Mężczyzn, kobiet, starców i dzieci (śmierć nie wybiera). Trzeba za wszelką cenę najpierw zatrzymać to zabijanie, a dopiero potem starać się o cokolwiek innego.

Masz pytanie do autora? remuszko@gmail.com

Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem