Olimpy różnych religii pełne są nieśmiertelnych bóstw; stworzyły one świat, ale potem nie usiłowały go zmieniać. Trwały w boskim lenistwie i najwyżej – jeśli było ich zbyt wiele – wadziły się między sobą. Tylko śmiertelni i nieszczęśliwi są zmuszeni do pracy nad ulepszaniem świata. Tak powstawały zarówno utopie, jak i wynalazki. Śmiertelność jest więc siłą napędową cywilizacji. Tylko mając świadomość skończoności swego czasu, chronimy przeszłość i tworzymy przyszłość.
Nieśmiertelność jest nie tylko wyzwoleniem z trwogi konania i smrodu grobowca, ale też wiecznym trwaniem. Jeślibym ją osiągnął, to każdy błąd mogę naprawić, każdą straconą okazję jeszcze raz wykorzystać. Ale każde piękne i wzniosłe przeżycie będzie powtórzone nieskończoną ilość razy, aż do znudzenia. Dlatego – po którejś tam powtórce – okaże się pozbawione jakiegokolwiek znaczenia, męczące i nudne. Nic więc nie będzie miało sensu, skazany będę na nieskończone trwanie wśród spraw i czynności nieskończenie błahych. To gorsze niż najbardziej nudna wersja raju, bo tam przynajmniej wiecznie oglądam Boga, a tu tylko ludzi z ich małymi i wciąż się powtarzającymi sprawami.
Można się pogodzić z nieuchronnością śmierci i oczekiwać jej pogodnie, mając nadzieję, że los oszczędzi nam zbędnych tortur. Można też przyznać, że świadomość śmierci otwiera nas na metafizykę, bo zmusza do zadawania pytań ostatecznych, choćby odpowiedzi bywały głupawe lub niepełne. Zwierzę, które też umrze, ale nie wie o tym, jest może szczęśliwsze, ale zamknięte na wszystko, co ewentualnie znajduje się ponad nami.
Tylko w chrześcijaństwie nieśmiertelny Bóg zniża się do poziomu człowieka, by dzielić jego los, łącznie ze śmiercią, i to hańbiącą, uważaną w czasach Chrystusa za należną najpodlejszym skazańcom. Myślę, że my, chrześcijanie, nie jesteśmy wciąż w stanie pojąć całości tego niezwykłego przesłania, że oto nasz Bóg z miłości i współczucia dla swych tworów podzielił ich los, łącznie z cierpieniem i okrutną śmiercią.
Ale pogodzenie się z nieuchronnym to jeszcze mało. Tylko śmierć nadaje ostateczny sens naszej doczesności, bo tylko jej perspektywa sprawia, że każde zdarzenie okazuje się jedyne i niepowtarzalne, żadna przeżyta chwila nie da się już odtworzyć i przeżyć na nowo. Dysponując na tym świecie czasem ograniczonym, musimy dbać, by te chwile były sensowne i dobrze zagospodarowane. Tylko życie śmiertelnika zna cenę upływającego czasu i dlatego tylko śmiertelnik potrafi się nim cieszyć naprawdę. Tylko on pojmuje, że przeżyte chwile nie powtórzą się już nigdy. Życie nieśmiertelnego nie ma nad sobą bata nieuchronności i ograniczenia; wszystko jeszcze powróci, każdy grzech jest do naprawienia, każda radość będzie wznowiona aż do obrzydzenia, wobec tego nie trzeba dbać o nic. Nieśmiertelność bowiem jest atrybutem boskim; gdyby przydzielić ją człowiekowi, obróciłaby się przeciw niemu.