Otwiera się rynek z 78 milionami mieszkańców, w czasie kryzysu to łakomy kąsek. Otwierają się także możliwości Iranu, zanim zaczął sprzedawać ropę i gaz, już ma do dyspozycji 100 miliardów dolarów, które zamrożone tkwiły na kontach zagranicznych.
Dostęp do superobfitych złóż gazowych Iranu i niewiele mniejszych ropy naftowej to także szansa na dywersyfikację dla Polski. Polskie firmy już od jakiegoś czasu szykowały się do podboju irańskiego rynku. Na pewno nie mają takich możliwości, jak Niemcy czy Amerykanie, ale jak pisał amerykański reporter irańskiego pochodzenia Hooman Majd, polska dyplomacja miała nawet w czasach największej izolacji Iranu dobre kontakty w Teheranie.
Otwarcie gospodarcze nie oznacza, że Iran nagle stanie się sojusznikiem Zachodu w najważniejszych kwestiach politycznych. Zapewne nie zmieni się antyzachodni ton wypowiedzi wielu irańskich polityków, z najważniejszym przywódcą Alim Chameneim na czele. Niektóre cele Iranu na Bliskim Wschodzie pokrywają się z celami zachodnimi, ale inne są całkowicie sprzeczne. Najlepszą ilustracją tego poplątania jest wojna w Syrii, Irańczycy walczą z tzw. Państwem Islamskim, co jest i w interesie Zachodu, ale robią to po to, by wesprzeć swojego sojusznika Baszara Asada, głównego sprawcę nieszczęść Syryjczyków.
Jakiekolwiek zbliżenie Zachodu, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, z Iranem burzy dotychczasowe sojusze na Bliskim Wschodzie. Największą niewiadomą pozostaje reakcja Arabii Saudyjskiej, uważającej Iran za śmiertelne zagrożenie. A Saudyjczycy nie są osamotnieni, mają w sprawie Iranu wsparcie wielu innych sunnickich krajów.
Iran potrzebował porozumienia z Zachodem, by się wzmocnić gospodarczo, a przez to także politycznie. Staje się jeszcze ważniejszym graczem w regionie. Czy ma dobre intencje, czy naprawdę zrezygnował z budowy bomby atomowej, w co nie wierzy na przykład premier Izraela? To się okaże. Nie umniejsza to wagi porozumienia. Zresztą zawsze można się z niego wycofać. Wywiady i eksperci nuklearni nie kończą pracy.