Choć zakażenia RSV zauważalne są zwykle od października do kwietnia, w tym roku wirus zaatakował już w sierpniu. – W tym roku nieco wcześniej niż zwykle zaobserwowaliśmy zwiększoną liczbę infekcji wywoływanych wirusem RS i sporo dzieci jest hospitalizowanych na oddziałach neonatologicznych i pediatrycznych. Wpływ na to miała pandemia koronawirusa. W czasie gdy obowiązywały obostrzenia rozprzestrzenianie koronawirusa i innych wirusów było ograniczone, ale miesiące letnie, podczas których obostrzenia zostały zniesione wpłynęły na to, że wirus RS atakujący drogi oddechowe pojawił się szybciej niż zwykle – mówi prof. dr hab. n. med. Ewa Helwich, konsultant krajowa w dziedzinie neonatologii.
Ryzyko tlenoterapii
Wirus RS, czyli syncytialny wirus nabłonka oddechowego jest odpowiedzialny za 70 proc. infekcji dróg oddechowych u dzieci do 2. roku życia. Szczególnie dla wcześniaków zakażenie tym wirusem może być bardzo groźne –prowadzić do infekcji o ciężkim przebiegu, których leczenie musi odbywać się w szpitalu na oddziale intensywnej terapii noworodka.
Wirus ten atakuje także osoby starsze w tym szczególnie osoby z przewlekłą chorobą płuc i serca a także z obniżoną odpornością.
Zakażenie RSV objawia się poprzez katar i kaszel u starszych dzieci. Młodsze najpierw też mają katar, ale potem pojawia się duszący kaszel.