Pod koniec października Radio Zet ujawniło, że grupa czterech dyrektorów Ministerstwa Finansów stworzyła raport o nieprawidłowościach w resorcie. Jego kanwą była sprawa jednej z największych mafii VAT wyłudzającej podatek na fikcyjnym obrocie paliwa z Rosji.
Dyrektorzy chcieli wewnętrznie wyjaśnić, czy ktoś z resortu i służb donosił paliwowej spółce, dzięki czemu długo unikała ona odpowiedzialności. Raport miał trafić do premiera Mateusza Morawieckiego. Ale jak ustaliła „Rzeczpospolita", mimo upływu dwóch miesięcy od ujawnienia raportu ani premier, ani prokuratura nie podjęli żadnych działań.
Dowiedz się więcej: Czy polskie służby chroniły mafię paliwową?
Dyrektorzy oparli raport na informacjach od pracownika wywiadu skarbowego, który rozpracowywał grupę R. Kulisy sprawy opisała „Rzeczpospolita". Do spółki należącej do byłych i obecnych ludzi służb wyciekały informacje o szykowanych wobec niej akcjach. Na szereg dziwnych i niepokojących zdarzeń natrafił w połowie 2017 r. urzędnik operacyjny wywiadu skarbowego z Mazowsza. Np. kiedy wywiad zaplanował wejście z kontrolą do spółki, okazało się, że spółka została kilka tygodni wcześniej sprzedana „na papierze" mieszkańcowi Dubaju. Kiedy urzędnik zaczął to wyjaśniać – popadł w gigantyczne kłopoty, m.in. trzykrotnie był kierowany na badanie wariografem do ABW, i za karę przesunięto go do kontroli przesyłek na Okęciu.
Jak wskazywało Radio Zet, „z grupą mają być związani byli wysocy oficerowie WSI, UOP, BOR i policji, były wiceprezes jednej z państwowych spółek energetycznych, znany ekspert podatkowy i członek mafii pruszkowskiej". Sześciokrotnie skazany m.in. za udział w gangach Marcin B. pozostaje bezkarny – uciekł, a dopiero po naszej publikacji prokuratura wydała za nim międzynarodowy list gończy.