W Brukseli zbierają się na wspólnym spotkaniu ministrowie obrony i ministrowie spraw zagranicznych UE. Będą dyskutować o przedłożonej przez Federikę Mogherini, szefową unijnej dyplomacji, propozycji walki z przemytnikami na Morzu Śródziemnym.
Celem działań UE mają być zorganizowane gangi, które przewożą imigrantów z wybrzeży Libii do wybrzeży Włoch, najczęściej zostawiając ich po prostu na środku morza w oczekiwaniu na pomoc straży przybrzeżnej lub pływających tymi trasami statków handlowych, czy pasażerskich.
- Nie przewidujemy działań na lądzie. To będzie operacja morska, miejmy nadzieję wykonywana w porozumieniu z władzami Libii - zapowiedziała Mogherini. Wprawdzie w nieoficjalnym dokumencie, przygotowanym na poniedziałkową radę ministrów, wspomina się o opcji wejścia na ląd, w sytuacji gdy byłoby to konieczne następstwo pogoni za przemytnikami. To jednak wymaga zgody samej Libii, której legalne, uznane międzynarodowe władze, zostały wygnane z Trypolisu i nie wykonują faktycznej zwierzchności nad całym terytorium kraju. Wymagałoby to też mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ, czemu na razie sprzeciwia się jeden z jej stałych członków - Rosja.
UE prawdopodobnie więc przygotuje misję wojskową, która może zacząć działać wcześniej bez mandatu ONZ, a więc na wodach terytorialnych krajów UE i na wodach międzynarodowych, a z resztą poczeka na międzynarodową zgodę, o którą ciągle zabiega.
Na razie wiadomo, że operacją miałyby zarządzać Włochy, które korzystałyby ze swojego wywiadu, a statki, samoloty czy śmigłowce, dostarczyłyby też inne kraje. Nieoficjalnie mówi się o 10 chętnych. Jak się dowiadujemy Polska nie deklaruje udziału w tej operacji.