Piątkowy atak był najbardziej krwawym w Rosji od 20 lat. Uzbrojeni bandyci otworzyli ogień z broni automatycznej do osób bawiących się na koncertach w centrum handlowym Crocus niedaleko Moskwy.
Przyznała się do niego bojowa grupa islamistyczna Państwo Islamskie. Pojawiły się jednak informacje, że Rosja stara się powiązać atak z Ukrainą. Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak zapewnił, że Kijów nie ma z tym nic wspólnego.
Służba bezpieczeństwa FSB podała, że „wszyscy czterej terroryści” zostali aresztowani w drodze do granicy z Ukrainą i że mieli kontakty na Ukrainie. Napisano, że są przewożeni do Moskwy.
„Teraz wiemy, w jakim kraju ci dranie planowali ukryć się przed pościgiem – na Ukrainie” – napisała w aplikacji Telegram rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa.
Rosyjski poseł chce „godnej, jasnej i konkretnej” odpowiedzi
Rosyjski poseł Andriej Kartapołow powiedział, że jeśli w sprawę zaangażowana jest Ukraina, Rosja musi udzielić „godnej, jasnej i konkretnej” odpowiedzi na polu bitwy.